Naszą narodową ekipą w skokach przez przeszkody będzie się w tym roku opiekował Krzysztof Ludwiczak. Polski Związek Jeździecki wyboru dokonał pod koniec zeszłego roku. Teraz strony doszły do porozumienia i nowy trener wziął się do pracy.
Krzysztof Ludwiczak to bardzo doświadczony zawodnik, uczestnik wielu międzynarodowych zawodów, ale też cieszący się dobrą opinią szkoleniowiec. Spod jego ręki wyszli Maksymilian Wechta, a ostatnio Andrzej Opłatek. Obaj to reprezentanci Polski, czołowi nasi jeźdźcy młodego pokolenia. W kadrze szkolenia będzie jednak mniej. - Tu się jest bardziej selekcjonerem, menedżerem. Trzeba dobrze zaplanować starty treningowe, starty próbne i potem dobrać odpowiednich ludzi na najważniejsze zawody - zdradza Ludwiczak.
Dobór ludzi jest najtrudniejszy, bowiem w jeździectwie nie wystarczy powołanie, jak w innych dyscyplinach sportu. Zawodnicy startują bowiem na prywatnych koniach, swoich lub sponsorów i ich plany nie zawsze pokrywają się z planami Polskiego Związku Jeździeckiego. Często ważniejsze są dla nich bardziej opłacalne międzynarodowe starty indywidualne, niż zdobywanie punktów dla kraju w drużynie. Tym bardziej, że po minimalnie przegranych kwalifikacjach olimpijskich do Tokio, w tym sezonie celem dla kadry jest tylko druga dywizja Pucharu Narodów, za to z finałem w Warszawie. Na liście reprezentantów na ten rok nie ma np. najlepszego polskiego zawodnika ostatnich lat - Jarosława Skrzyczyńskiego.
Co ciekawe dobrą formę cały czas prezentuje nowy trener. - Cały czas będę się pokazywał na parkurach, niech zawodnicy z kadry czują, że trener nie odpuszcza - zapowiada selekcjoner.
Krzysztof Ludwiczak jako zawodnik i trener reprezentował m.in. wielkopolskie kluby Wechta Rosnówko i Heaa Turek. Od tego roku, oprócz pracy z kadrą, poświęci się pracy we własnym ośrodku jeździeckim.