Spotkanie rozpoczęło się z 50 minutowym opóźnieniem przez awarię oświetlenia na stadionie. Ostatecznie problem udało się rozwiązać, ale w I połowie piłkarze obu drużyn byli rozkojarzeni i niewiele mieliśmy ciekawych fragmentów.
Dopiero po przerwie zaczęło się dziać - w 50. minucie Wartę na prowadzenie wyprowadził Mateusz Kupczak, który rozgrywał swój 200 mecz w ekstraklasie. W ostatniej minucie doliczonego czasu, po zamieszaniu w polu karnym, wyrównał Belg Martin Remacle.
Warta zdobyła punkt po trzech porażkach z rzędu, ale piłkarze nie byli z tego faktu zadowoleni.
Szczerze powiedziawszy, to marne pocieszenie. Gdybyśmy to my strzelili w ostatniej minucie, to pewnie byśmy się cieszyli z tego punktu. A tak jest złość i duże rozczarowanie. Przede wszystkim i jedni i drudzy nie chcieli tego meczu przegrać. A skoro prowadziliśmy, to trzeba było to dowieźć
- mówi obrońca Konrad Matuszewski.
Po dwutygodniowej przerwie na mecze reprezentacji Zieloni zagrają w następnej serii gier ze Stalą Mielec.