Zawodnik z podpoznańskiego Rosnówka okazał się lepszy od wielu mocnych jeźdźców zagranicznych, głównie z Holandii, ale też innych Polaków. Do decydującej rozgrywki zakwalifikowało się siedem par, a Wechta dosiadający dziewięcioletniego ogiera Chepettano jechał w niej jako ostatni.
Presja była ogromna. Przy siedmiu zawodnikach w rozgrywce nie wiedzieliśmy siebie nawzajem, więc nie wiedziałem, jak jechali inni, ale tu i tak nic się nie wymyśli, trzeba jechać do przodu i tak zrobiłem, bo nie miałem nic do stracenia. Fajny scenariusz, bo jechałem jako ostatni i była nadzieja, że Polak wygra, a to jest ważne dla publiczności. W takiej sytuacji trzeba być mocnym psychicznie, ale późniejsze wynagrodzenie trudu jest warte wielu wyrzeczeń.
W nagrodę za triumf w konkursie Grand Prix Maksymilian Wechta zainkasował 50 tys. złotych. Od czwartku do niedzieli oprócz skoków, odbyła się też rywalizacja w powożeniu zaprzęgami, ujeżdżeniu i Wszechstronnym Konkursie Konia Wierzchowego.