Rolnik zapewnił nas, że oprysk przeprowadził w nocy z 5. na 6. maja, po oblocie pszczół i zrobił to z zachowaniem wszelkich zasad.
Zastosowaliśmy środek zgodnie z etykietą, więc jeżeli coś było nie w porządku, to być może wpływ miały też warunki atmosferyczne. Było wtedy stosunkowo chłodno i wilgotno, więc rośliny mogły tego preparatu nie przyswoić, i on mógł zostać nie w pełni odparowany. Mogło to zaszkodzić pszczołom. Ale trudno mi powiedzieć, to wykażą badania
– wyjaśniał Radiu Poznań rolnik mający pola m.in. w okolicy Ulejna koło Środy Wlkp.
Próbki martwych owadów zostały wysłane do przebadania w instytucie weterynaryjnym w Puławach.
Tymczasem nasz reporter dotarł do kolejnego pszczelarza, tym razem z okolic Zaniemyśla, który twierdzi, że w ubiegłym tygodniu padło mu 60-70 proc. pszczół i nastąpiło to również po rolniczym oprysku. Pszczelarz szacuje, że w dziesięciu rodzinach stracił ponad 300 tysięcy owadów.