Prokurator oskarżył Grzegorza K. o nieumyślne spowodowanie katastrofy. Jego zdaniem motorniczy rozpędził tramwaj do 60 km na godzinę czyli przekroczył dozwoloną prędkość o 10 km. Oskarżony nadal leczy się po wypadku. Do sądu przyjechał na wózku. Do winy się nie przyznał - zrzucił ją na brak ostrzeżeń o prowadzonych pracach na torach przy ścinaniu trawy. "Nie miałem szans na zatrzymanie tramwaju" - mówił motorniczy.
Według biegłych mężczyzna nie dostosował prędkości do warunków panujących na torach. Grozi mu pięć lat więzienia.