Poznaniacy pamiętali o pochowanych na zaniedbanym cmentarzu w pobliżu ulicy Samotnej. Przy wielu niszczejących nagrobkach i krzyżach płoną znicze. Od lat nekropolia nie ma swojego zarządcy, wiele rodzin wciąż szuka swoich bliskich, pochowanych w tym miejscu. Wojciech Walkowiak wie już, gdzie leży jego prababcia, wciąż jednak szuka nagrobku pradziadka.
- W jednym z tych dwóch grobów jest pochowany mój pradziadek. Mamy problem ponieważ te oznaczenia, tutaj na cmentarzu nie do końca zgadzają się z naszą wiedzą wcześniejszą. Prababcia była tu pochowana w 1939 roku, a pradziadek w roku 1940. Prababcia zmarła jeszcze przed wojną, a pradziadek w obozie na Głównej – mówi.
- Przy Samotnej w okresie międzywojennym funkcjonowały dwa cmentarze. Nekropolia od lat jest zaniedbana, nie ma swojego zarządcy, groby zarastają chwastami, zieleń nie jest przycinana - mówi prezes Towarzystwa Miłośników Lubonia Przemysław Maćkowiak. - Te dwa cmentarze formalnie funkcjonowały do 1941-1942 roku, dlatego że wtedy Niemcy zakazali pochówków, od tego momentu pochówków tutaj już nie ma. Bardzo wielu spadkobierców tych rodzin już niestety umarło, więc nie ma kto o te groby zadbać. Są tu między innymi pochowane ofiary pierwszych nalotów września 1939 roku – wyjaśnia.
Na cmentarzu są pochowani ludzie, którzy zmarli w okresie dwudziestolecia międzywojennego. Kilka lat temu zmarła opiekunka cmentarza Jadwiga Sadowska. Po jej odejściu nekropolia zaczęła jeszcze bardziej niszczeć. Od lat mówi się o konieczności przywrócenia blasku temu miejscu, na słowach jednak się kończy.