Sąd stwierdził, że po operacji wystąpiły niespodziewane powikłania, które trudno wytłumaczyć. Żaden z biegłych nie stwierdził jednak błędu lekarzy. Wskazali oni jednak na braki w dokumentacji. - To wszystko spowodowało, że sąd przyznał zadośćuczynienie - mówi sędzia Ewa Pijańska. - Mimo, że nie udowodniono błędu w sztuce lekarskiej, sąd miał możliwość zastosowania przepisu nadzwyczajnego - wyjaśniała.
Proces ciągnął się latami. Janusz T. nie jest zadowolony z przyznanego zadośćuczynienia. - Ile ja straciłem przez tyle lat siedząc na wózku? To zadośćuczynienie jest niewspółmierne do bólu, który ja przeżyłem - powiedział.
Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo, czy Skarb Państwa będzie się od niego odwoływał.