Populacja zwierząt drastycznie wzrasta. Naliczone na początku roku 270 osobników może dać życie nawet 650 młodym.
W przeszłości zwierzęta wywożono z miasta. Obecnie z powodu epidemii ASF nie mogą opuszczać gminy. Prawo i samo ryzyko utrudniają też odstrzał w terenie zabudowanym.
"Chcemy usunąć dziki z przestrzeni osiedlowej" – zapowiada dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego i Bezpieczeństwa, Witold Rewers.
Kiedy locha wyprosiła się pod balkonem na Osiedlu Łokietka i urodziła siedem następnych, przy pomocy weterynarza z ZOO została na krótko uśpiona. Warchlaki zebrano. W niezurbanizowaną część miasta na obrzeżu Poznania te dziki zostały wywiezione.
W poprzednim tygodniu przeprowadzono jeszcze jedną taką akcję i planowane są kolejne. Witold Rewers nie zdradza dokąd miasto wywozi zwierzęta. Chodzi o teren Poznania jak najdalej osiedli. Wychowane wśród bloków warchlaki przyzwyczaiłyby się do miasta i nie chciałby odejść.
Tymczasem urzędnicy zamierzają nakłonić je do zamieszkania w lasach, także komunalnych. "Będzie to jedno z ważniejszych zadań" – wyjaśnia Łukasz Polakowski z Zakładu Lasów Poznańskich.
Można to zrealizować poprzez zabezpieczenie pojemników z bioodpadami, wyegzekwowanie odpowiednich zachowań przez społeczeństwo. W celu realizacji tych działań Zakład Lasów Poznańskich powoła zespół naukowców z Uniwersytetu Przyrodniczego oraz samorządowców.
Na terenie miejskich lasów mają zostać rozbudowane paśniki z jedzeniem dla dzików. Zakład dotychczas formalnie nie zajmował się zwabianiem dzików i edukacją w tym zakresie. Nowe zadanie jednostki zatwierdzi zmiana statusu lasów podczas sesji Rady Miasta w czerwcu.
Dziki w mieście sprawiają coraz więcej problemów. W pierwszym kwartale mieszkańcy złożyli do straży miejskiej 1014 zgłoszeń w tym zakresie. Przez cały ubiegły rok było to z kolei 2522 skarg. Na terenie Poznania odstrzelono wówczas 459 dzików.