NA ANTENIE: HOT CHILD IN THE CITY/NICK GLIDER
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Wenezuela na granicy upadku

Publikacja: 05.04.2017 g.10:03  Aktualizacja: 06.04.2017 g.10:34
Poznań
W Wenezueli trwają od kilku dni protesty przeciw prezydentowi Nicolasowi Maduro. Demokratyczna opozycja ma nadzieję, że dzięki nim będzie ona w stanie odsunąć go od władzy.
nicolas maduro - Nicolas Maduro/Facebook
/ Fot. Nicolas Maduro/Facebook

W środę, 29 marca, Sąd Najwyższy Wenezueli, zdominowany całkowicie przez ludzi prezydenta Nicolasa Maduro, ogłosił przejęcie przez siebie władzy ustawodawczej i odebranie w tej materii uprawnień Zgromadzeniu Narodowemu. Teoretycznie więc, od tego momentu, Sąd Najwyższy miał mieć możliwość wydawania ustaw i tworzenia prawa.

Jak donosi BBC sędziowie tłumaczyli swoją decyzję nieprawidłowościami podczas ostatnich wyborów parlamentarnych z 2015 r., które w oczach Sądu uniemożliwiają Zgromadzeniu dalsze działanie. Dotyczyć ma to dokładnie trzech wenezuelskich posłów, których oskarża się o fałszerstwa wyborcze.

Od czwartku 30 marca, trwają protesty opozycji, wprawdzie niezbyt liczne. Przeciw protestującym policja użyła gazu łzawiącego, na ulicach zbudowano barykady. 1 kwietnia na polecenie prezydenta Sąd Najwyższy cofnął swoją decyzję. Opozycja, dominująca w wenezuelskim parlamencie ogłosiła, że podejmie teraz kroki przeciw Sądowi Najwyższemu, który, w jej ocenie, naruszył konstytucję.

Wedle opozycji wydarzenia z zeszłego tygodnia dowodzą, że w Wenezueli nie istnieje niezależna władza sądownicza, a prezydent Maduro jest politycznie odpowiedzialny za kryzys. Można więc oczekiwać, że nabrzmiewający konflikt będzie mieć jeszcze kilka kolejnych aktów.

Organizacja Państw Amerykańskich już oceniła działania prezydenta Maduro jako ostateczne podważenie porządku demokratycznego w Wenezueli. Czy raczej tego, co pozostało po latach rządów jego i jego poprzednika, Hugo Chaveza i budowaniu przez nich socjalizmu XXI wieku. Pamiętać trzeba, że do końca lat 90. Wenezuela była jednym z najbardziej stabilnych państw Ameryki Łacińskiej. Rządy Chaveza były przełomem i to jednoznacznie negatywnym.

Dla prezydenta Maduro sytuacja jest o tyle niekorzystna, że Wenezuela nie ma już na arenie międzynarodowej zbyt wielu sojuszników. Kilka krajów Ameryki Łacińskiej odwołało swoich ambasadorów. Dziś tylko Kuba i Boliwia kroczą podobną drogą jak Wenezuela i mogą być postrzegane jako niezachwiani i ważni sojusznicy (prezydent Boliwii, Evo Morales, zresztą już poparł Maduro). Sojusz z Boliwią już się Wenezueli przydał. 3 kwietnia miał odbyć się szczyt OPA dotyczący kryzysu w Wenezueli, lecz Boliwii udało się doprowadzić do jego odwołania. Pozostałe kraje mogące wspierać Maduro to mniej liczące się na arenie międzynarodowej: Ekwador i Nikaragua.

2 kwietnia wybory w Ekwadorze wygrał socjalista Lenin Moreno, lecz niewielką ilością głosów; w kraju trwają protesty a jego kontrkandydat Guillemo Lasso, żąda powtórnego liczenia głosów. Reszta krajów Ameryki Południowej albo ma rządy prawicowe (jak Argentyna czy Peru), albo zwyczajnie systemu wenezuelskiego nie popiera. Maduro skrytykowali także socjaliści, jak Michelle Bachelet, prezydent Chile, czy Enrique Peña Nieto, prezydent Meksyku.

Obecny kryzys w Wenezueli ciągnie się od około dwóch lat, gdy w 2015 r. nieoczekiwanie, opozycja przeciwna rządom Maduro wygrała wybory i przejęła większość w wenezuelskim parlamencie. System jaki panuje w Wenezueli, dający praktycznie nieograniczoną władzę prezydentowi, uniemożliwia opozycji kontrolowanie poczynań Maduro. Przez ten czas starała się ona wyłącznie blokować jego działania.

Poprzedni rok upłynął w atmosferze napięcia i wzajemnych oskarżeń. Ze strony bloku prezydenckiego (także mediów kontrolowanych przez władze) jest to zarzut pod adresem opozycji, że jest kierowana przez obce państwu „imperialistyczne” siły. W tle sporu na linii prezydent-parlament toczy się sprawa współpracy gospodarczej z Kubą oraz rosyjskim Rosneftem, głównie w zakresie handlu ropą naftową. Rosjanie chcą stworzyć spółkę (typu joint venture) z przeżywającym poważne problemy wenezuelskim, państwowym przedsiębiorstwem PDVSA. Maduro niedawno ogłosił, że podjęcie tego typu współpracy nie wymaga zgody Zgromadzenia. Jednak w czwartek, 30 marca (czyli już po decyzji Sądu Najwyższego) Zgromadzenie unieważniło dekret prezydenta w tej sprawie.

Stan wenezuelskiej gospodarki jest od lat fatalny. Według przewidywań Międzynarodowego Funduszu Walutowego inflacja w tym roku przekroczy 1600%. W kraju brakuje leków oraz produktów spożywczych. Władze chcące zaradzić problemom żywnościowym w połowie 2016 r. wprowadziły niejasne rozwiązania prawne, które wg m.in. Amnesty International skutkują wprowadzeniem pracy przymusowej na wenezuelskich farmach. Problemem jest też wzrastająca przestępczość, władze państwowe nie kontrolują już sytuacji na prowincji, gdzie działają zorganizowane grupy przestępcze.

W przypadku Wenezueli mówi się już coraz częściej o kryzysie humanitarnym, który za chwilę może objawić się w postaci masowej migracji. Prezydent Maduro może jednak wykorzystywać zaistniały kryzys i naciskać na sąsiadów Wenezueli (szczególnie Kolumbię), aby ci nie wspierali opozycji. Wojsko na razie pozostaje wierne rządowi, choć i ze strony zwierzchnictwa sił zbrojnych, jak podaje Wall Street Journal, padły ostrzeżenia pod adresem prezydenta.

Zły stan gospodarki nie ułatwia zadania opozycji. Sytuacja dla niej nie jest korzystna, mimo niepopularności Maduro. Jej działania zdają się mieć ograniczony wpływ na społeczeństwo, choć obecne protesty są i tak największe od kilku miesięcy. Wenezuelskie społeczeństwo raczej nie wierzy prorządowym mediom. Nie zyskała popularności teza, lansowana np. przez TeleSur, panamerykańską telewizję nadającą z Caracas i finansowaną przez władze, że za protestami społecznymi stoi prawicowy spisek. Opozycja wenezuelska składa się z partii różnych światopoglądowo.

Mało też prawdopodobne, aby społeczeństwo wierzyło dalej w "boliwariańską rewolucję". Wzrostowi siły opozycji nie sprzyja też kryzys gospodarczy i brak perspektyw poprawy. Wprawdzie to rządzący są odpowiedzialni za zły stan państwa, lecz rozbita i niejednolita opozycja nie potrafi wskazać drogi wyjścia z zapaści, w jakiej znalazła się Wenezuela.

Łazarz Grajczyński

https://radiopoznan.fm/n/NOjns2
KOMENTARZE 0