Od pewnego czasu do masowej świadomości, na pewno polskiej, zaczyna przebijać się wiedza o tym, że pierwszy akt agresji nie miał miejsca w Gdańsku, tylko w Wieluniu i nie dotyczył ataku na polskie wojsko, tylko był aktem terroru wymierzonym w bezbronną ludność.
Wieluń był wówczas 15-tysięcznym miasteczkiem w województwie łódzkim, położonym w pobliżu niemieckiej granicy. Nie było w nim strategicznego przemysłu, wojska czy obrony przeciwlotniczej. 1 września o godzinie 4.40 niemieckie Junkersy zaczęły bombardować miasto. Zaatakowały w pierwszej kolejności chroniony znakiem czerwonego krzyża szpital, następnie kościół farny, synagogę, klasztor poaugustiański, zabytkowe śródmieście, XIV-wieczne mury forteczne. Mało tego. Niemieckie samoloty prowadziły zajadły ostrzał uciekających mieszkańców. Można to nazwać swoistą zabawą nadludzi z podludźmi, jakimi byli dla Niemców Żydzi i Polacy. I niech nas nie zwiodą wyznania kulturalnych niemieckich oficerów, nie będących z ducha nazistami. Podbój Wschodu, w ich mniemaniu, był niesieniem cywilizacji, naprawianiem krzywd, jakie Niemcom przyniósł Traktat Wersalski. Tak uzasadniali wojnę. Nie było to tożsame, co prawda z rasową koncepcją „wytłuczenia insektów”, ale jakoś zbieżne z mentalnością nazistów, jeśli chodzi o naturalne poczucie wyższości wobec innych narodów, zwłaszcza słowiańskich. Ponadto godzili się na bycie narzędziem nazistów.
W Wieluniu, w nalotach trwających do godziny 14.00, zginęło co najmniej 8 % mieszkańców, według różnych szacunków od 1200 do 2100 niewinnych ludzi.
Ponad 74 % zabudowy legło w gruzach. Na bezbronne, podkreślmy to jeszcze raz, nie mające żadnego znaczenia strategicznego miasto, spadło ponad 56 000 kg niemieckich bomb. Wieluń był więc pierwszą w II wojnie światowej ofiarą niemieckich zbrodni wojennych. To, co się wówczas wydarzyło, było zapowiedzią charakteru tej wojny, kolejnych ataków terrorystycznych na miasta europejskie, zabijania na skalę przemysłową. Ma to znaczenie prawne i symboliczne wobec uzasadnionych roszczeń strony polskiej w kwestii odszkodowań wojennych i coraz słabszej pamięci Niemców, którzy stali się europejskimi nauczycielami moralności. Można podziwiać niemiecką skuteczność przekształcania narracji historycznej dla potrzeb polityki. Odpowiedzą winno być przypominanie jak było w istocie. O znaczeniu Wielunia, w 70. rocznicę wybuchu II wojny mówił Prezydent Lech Kaczyński. W chwili obecnej, gdy niemiecka prasa mówiąca jednym głosem i część klasy politycznej, widzi w Polakach antysemitów ( polskie obozy koncentracyjne!) trzeba przypominać o faktach, o masowym terrorze, a także o niewątpliwym flircie nazizmu z islamem.
Jeśli chodzi o kwestie prawne, do których jak wiadomo, kultura niemiecka przykłada bardzo duże znaczenie, to w przypadku Wielunia, a za nim w stosunku do tysięcy polskich miast i wsi, państwo niemieckie złamało podstawowe ustalenia konwencji haskiej z 1907 roku: art.26 - działania podjęto bez wypowiedzenia wojny, art. 23 - niemieccy lotnicy prowadzili ostrzał ludności cywilnej, art. 27 - przedmiotem ataku były obiekty chronione, art. 25 - Wieluń był miastem otwartym. Nie przypadkowo Patronat Honorowy nad obchodami rocznicy wybuchu II Wojny Światowej objął w Wieluniu Prezydent Andrzej Duda. Dopóki trwa pamięć i świadomość tych strasznych czasów, czyli tego czym jest wojna, jesteśmy jakoś chronieni przed nawrotami demonicznych wirów historii. Dlatego tak ważna jest walka o pamięć i o kształt tej pamięci.
Maciej Mazurek