Sytuacja z filmem „Zielona Granica” napawa mnie pewnym optymizmem. Jeszcze 10 – 15 lat temu podejrzewam, że film byłby przyjęty niemalże bezkrytycznie. W mediach lewicowo-liberalnych (przypomnę, że wówczas były niemalże tylko takie) ewentualne głosy zwątpienia zduszone byłyby w zarodku. Dominowałaby narracja, że to słuszny głos rozprawiający się z trudną sytuacją i świadczy o naszej odwadze do podejmowania trudnych tematów i do autorefleksji. Reżyserka i odtwórcy głównych ról chodziliby w glorii i chwale - ale się skończyło. Film budzi oburzenie i dobrze, bo powinien je budzić.
Kiedy patrzę na naszą przemianę społeczną, widzę wyraźnie, że stajemy się coraz bardziej dojrzali i świadomi rzeczywistości, która nas otacza. Media mają nieco mniejszy wpływ na kształtowanie naszego światopoglądu, częściej poddajemy w wątpliwość promowane tam postawy. Co najważniejsze przestaliśmy też patrzeć na Zachód przez różowe okulary i w konsekwencji przestaliśmy przejmować się krytyką płynącą pod adresem Polski w zachodnich mediach (tym bardziej że w wielu przypadkach autorami tych „zachodnich” artykułów okazywali się lewicowi dziennikarze Wyborczej, albo innej Krytyki Politycznej).
Dostrzegamy wreszcie naszą wartość, to że sami potrafimy jako państwo podjąć słuszne decyzje (polityka wobec Rosji, polityka imigracyjna, wsparcie dla Ukrainy od samego początku), nie oglądając się na błędy państw unijnych. Dostrzegamy też, że budzi to frustrację na Zachodzie, który chciałby nas często widzieć jako młodszych, mniej wartościowych wschodnich prawie Europejczyków. Dlatego to właśnie Zachód potrzebuje „Zielonej Granicy” Agnieszki Holland. Dlatego sfinansował film, który wbrew faktom i zdrowemu rozsądkowi, pokazuje Polaków w złym świetle, aby uleczyć zachodnie kompleksy kosztem wizerunku Polski. Jednak to co jest najważniejsze, Polacy widzą to dziś wyraźnie i nie dają się już na to oszustwo nabierać.
Jednocześnie szkoda jednak tego, że po tym jak Polska pokazała ogromne serce, pomagając milionom uchodźców ukraińskich, udało się Zachodowi znaleźć w naszym kraju reżysera, który zdecydował się poprawić zachodnie samopoczucie kosztem naszego wizerunku. Znów Polska za granicą przedstawiana jest jako kraj dziki, który należy ucywilizować. Taki wizerunek jest na rękę tym wszystkim politykom zachodnim, którzy chcieliby decydować o naszym kraju. Pani Agnieszko, swoim filmem przekroczyła pani zieloną granicę przyzwoitości.
Parszywa demagogia Tuska działa jak rdza i zatruwa!!!