NA ANTENIE: BAILA MI CHA-CHA/ABRAXAS POOL
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

D. Hybel: Środowisku aborcyjnemu zależy na tym, żeby zdehumanizować dziecko

Publikacja: 19.11.2019 g.10:17  Aktualizacja: 19.11.2019 g.10:57
Poznań
Pierwszego listopada na ekranach polskich kin pojawił się film „Nieplanowane”.
film nieplanowane - Materiały dystrybutora
Pierwszego listopada na ekranach polskich kin pojawił się film „Nieplanowane”. / Fot. Materiały dystrybutora

Wzbudził on ogromne emocje na całym świecie i o tym właśnie rozmawialiśmy z gościem Kluczowego Tematu, którym jest redaktor "Głosu dla Życia" Dariusz Hybel.

Piotr Tomczyk: Jak można najkrócej streścić fabułę filmu "Nieplanowane"?

Dariusz Hybel: Film opowiada o życiu prawdziwej osoby, Abby Johnson, która jako młoda osoba rozpoczęła tak zwaną karierę w klinice aborcyjnej. Najpierw pracowała jako wolontariuszka, potem jako pracowniczka, a w końcu została kierownikiem tej kliniki. To była amerykańska klinika Planned Parenthood, jedna z największych tego typu w USA. Mówi się o niej, że dostarcza najwięcej usług aborcyjnych na rynku amerykańskim. Abby Johnson grana przez Ashley Bratcher w pewnym momencie doznaje przemiany.

Skąd ta przemiana u osoby, która zrobiła taką karierę, została dyrektorem.

Została poproszona o asystowanie przy aborcji. W filmie jest scena, kiedy lekarz aborter wprowadza do łona kobiety rurkę, która ma odessać dziecko i ona widzi na USG, że to dziecko walczy, broni się, nie chce być odessane. I powoli rączka, nóżka, ciało znika w tej rurce. Ona potem widzi miazgę, krew. Wszystko na chłodno. Nie ma dziecka. Pusto. Główna bohaterka przeżywa wstrząs, który zaowocował wyrzutami sumienia i to był moment przełomowy dla niej. Stwierdziła po pewnej refleksji, że ona już dalej nie chce kontynuować tej tak zwanej kariery w aborcyjnym przybytku.

Temat filmu rozgrzał nasze media do białości. Skąd te emocje?

Film "Niemy krzyk" był jednak bardziej paradokumentalny, a to jest chyba pierwszy film fabularny. Gros tej akcji w filmie odbywa się we wnętrzu kliniki aborcyjnej. Ona pokazuje personel, mentalność tych ludzi i moment przemiany. To jest moim zdaniem przełomowy film, pokazujący całość tych zjawisk w takiej panoramie. Jest wiele wątków jeśli chodzi o powody, dla których ten film tak rozgrzał media i ludzi. Po pierwsze: środowiska feministyczne czy przeciwnicy aborcji zarzucają temu filmowi wiele przekłamań czy mówią wprost o propagandzie.

To miałem na myśli: z jednej strony są ataki, a z drugiej – ludzie na całym świecie chcą ten film obejrzeć. Emocje są obustronne – jedni są zwolennikami, inni wzywają do bojkotu.

No właśnie. W tych wolnościowych czasach dobrze by było dać ludziom obejrzeć ten film i pozwolić im wyrobić sobie na ten temat zdanie. Tak nie jest, bo na świecie ten film miał różnego rodzaju obostrzenia – były blokady jeśli chodzi o dystrybucję tego filmu, np. w Kanadzie zajął się tym mały dystrybutor. Problemy były też w Australii, Nowej Zelandii czy nawet Irlandii. Są ludzie, którym nie podoba się że ten film w ogóle powstał. Dlaczego? Bo on pokazuje prawdę o aborcji. Każdy może zobaczyć, jak ona wygląda. Mówimy tu o poziomie USG, ale to jest taki moment, w którym możesz, widzu, pójść dalej. Możesz zacząć o tym czytać, myśleć, sprawdzać jakie są fakty. Środowiska aborcyjne czy feministyczne nie chcą, żeby te fakty wyszły na jaw. W jednej ze zideologizowanych recenzji przeczytałem, że główna bohaterka w filmie nie widzi dziecka czy płodu podczas tej procedury aborcyjnej, tylko widzi „kształcik”. To nowomowa. Jesteśmy przyzwyczajeni, że mówi się o dziecku w okresie prenatalnym, że to jest zlepek komórek albo jakaś tkanka ciążowa. Temu panu można dać taki tytuł Orwella, który zupełnie zakłamuje rzeczywistość. Trzeba też wspomnieć o tym, że środowisku aborcyjnemu bardzo zależy na tym, żeby zdehumanizować dziecko, człowieka na etapie prenatalnym, bo jeśli uznamy, że to jest człowiek i nie możemy dokonywać na nim aborcji, to cała ta misterna biznesowa i ideologiczna sytuacja jest niedopuszczalna.

Czytałem takie badania, w których 96 proc. biologów odpowiedziało, że życie się zaczyna od poczęcia. Czyli gdzie tu jest spór?

Znam te badania. Taki młody naukowiec z Uniwersytetu Chicago Steve Jacobs opublikował badania, w których zapytał ponad 5 tys. biologów z ponad tysiąca różnych instytucji naukowych, czy życie człowieka zaczyna się od momentu poczęcia i rzeczywiście 96 proc. odpowiedziało, że tak. Większość tych ludzi opowiedziała się jednak za prawem do wyboru. Mamy do czynienia z pewnym zaćmieniem umysłu, to jest moja diagnoza. Takie jak było w przypadku niewolnictwa. Z naszej perspektywy dzisiaj to jest rzecz niedopuszczalna, żeby jeden człowiek zniewalał drugiego człowieka. To jest coś ohydnego. Jesteśmy w takim wieku zaćmienia i mam nadzieję, że kiedyś odejdzie w przeszłość. Wydaje się, że człowiek otwarty, nowoczesny, postępowy, mający dostęp do wiedzy genetycznej, biologicznej, medycznej – widzi jaka jest rzeczywistość. Jednak nie, jednak dzieje się tak, że zakłamujemy fakty i na etapie prenatalnym nie chcemy widzieć człowieka, promując aborcję. Pewnie są tu różne motywacje, ale mamy do czynienia z człowiekiem.

Film jest szkodliwy dla personelu klinik aborcyjnych i podprogowo zachęca do przemocy – napisała jedna z gazet, nie wspomnę tytułu. Czy wśród osób, które oglądały ten film, jest więcej agresji?

Nic mi na ten temat nie wiadomo. Prawdopodobnie to element propagandy proaborcyjnej, mającej ten film dezawuować. Powiem na przykładzie seansu, w którym uczestniczyłem w kinie w Poznaniu. Po zakończeniu filmu ja i moja żona byliśmy jednymi z pierwszych ludzi, którzy wstali. Wstałem, bo znam tę tematykę. Naczytałem i naoglądałem się historii związanych z nawróceniami różnych ludzi, z tym jak aborcja wygląda, ale ogromna większość ludzi nie potrafiła z krzeseł wstać. Obróciłem się i kątem oka zauważyłem u niektórych łzy, ktoś tam zupełnie znieruchomiał. Widziałem, że wielu ludzi było dotkniętych tym filmem. Ten film się dobrze ogląda. Jak na niskobudżetową produkcję, ma świetną fabułę i archetypiczny przekaz. Lubimy filmy, w których jest tak zwany Szaweł, który dokonuje jakiegoś zła, a potem przemienia się w Pawła. Tutaj mamy taką sytuację. Film jest wartki, nie jest z gatunku tych słodko-protestanckich amerykańskich filmów chrześcijańskich, których ja sam nie lubię. Ten film ma wszystko to, co jest ważne, aby pewien przekaz wartościowy ludziom pokazać.

Skoro to jest tak silny w swej wymowie film, to może powiedzmy kto powinien, a kto nie powinien go oglądać.

Rozumiem pewne ograniczenia wiekowe, które wynikają z rozwoju młodego człowieka i zdolności do rozeznania określonych praw czy faktów, ale wydaje mi się, że ta granica 15 roku życia jest w porządku. Żyjemy w czasach wolnościowych i chciałbym usłyszeć ze strony środowisk proaborcyjnych czy feministycznych taki komunikat: w porządku, jeśli to jest film propagandowy, gniot, coś mało wartościowego, to niech ludzie się sami o tym przekonają. Z jakiegoś powodu to się nie dzieje. Wydaje się, że te środowiska przeczuwają, że ten film może dokonać pewnej przemiany przynajmniej u części ludzi. Ten film ma też jeszcze jeden ważny aspekt: daje nadzieję. Możemy w nim zobaczyć osobę, która zmienia się, dokonuje się w niej przemiana, pewien rodzaj oświecenia. Możemy zobaczyć, że ktoś przez wiele lat może tkwić w biznesie aborcyjnym i przychodzi moment, w którym następuje przemiana. Warto też przy okazji wspomnieć o jednej osobie. Myślę, że nie wszyscy wiedzą, że w tym filmie aktor grający lekarza abortera, gra samego siebie. To Anthony Levantino, który przez wiele lat był aborterem. Sam o sobie mówi: „byłem płatnym mordercą”.  On dokonał 1200 wcześniejszych aborcji, około 100 późniejszych aborcji. Swego czasu zeznawał w Kongresie na rzecz ograniczenia aborcji w USA. Ten film daje nadzieję dla tych, którzy chcą się zmienić i otworzyć na prawdę o życiu.

https://radiopoznan.fm/n/TketsM
KOMENTARZE 1
Piotr Pazucha
Pozhoga 19.11.2019 godz. 11:43
To wielki temat: dziękuję wszystkim związanym z powstaniem i rozpowszechnianiem tego filmu.