NA ANTENIE: 00:00 Klasyka muzyczna I/
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Jak duchowo odmienia nas czas pandemii koronawirusa?

Publikacja: 10.04.2020 g.10:25  Aktualizacja: 10.04.2020 g.10:40 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
Gościem Kluczowego Tematu był ksiądz profesor Paweł Bortkiewicz, chrystusowiec i teolog moralny z Poznania.
krzyż Bóg religia stock - Pixabay
Fot. Pixabay

Łukasz Kaźmierczak: Patrząc na to wszystko, co dzieje się w ostatnich tygodniach, chciałoby się powiedzieć, że przemija postać tego świata. Pytanie retoryczne przewijające się przez te ostatnie dni.

ks. Paweł Bortkiewicz: Na pewno jesteśmy świadkami wydarzenia wobec którego bezradne są nasze kategorie - zarówno opisu, jak i jakiegoś projektowania. Zdajemy sobie sprawę z tego, że świat, który po nas, po tych dniach nastąpi na pewno będzie światem radykalnie innym od tego, do którego przywykliśmy. Poza tym banalnym i ogólnym stwierdzeniem nie jesteśmy w stanie nic więcej powiedzieć.

Jeśli chodzi o wypowiedzi księdza profesora: Wielki Piątek i cały Wielki Post to jest przywracanie krzyża w naszym życiu - zarówno osobistym, jak i publicznym. Mam wrażenie, że dotyczy to także osób niewierzących, które także w tych dniach mają swój krzyż.

Tak, myślę, że zdecydowanie odrzuciliśmy w tych dniach coś, co było budowaniem atmosfery świątecznej, kulturowej, czy rodzinnej, a stanęliśmy wobec gołej, nagiej prawdy - prawdy krzyża i prawdy grobu, także prawdy pustego grobu, bo te dni się kończą jednak bardzo potężnym manifestem nadziei, potężnym przesłaniem nadziei. Nie jest tak, że dotykamy tylko krzyża, choć ten krzyż jest w tych dniach szczególnie bolesny i dramatyczny. To, że dotyczy ludzi wierzących i niewierzących - to jest prawda naszego życia. Cierpienia jest składnikiem życia każdego człowieka.

Takie bardzo mocne stwierdzenie księdza profesora, że ten czas to nie ludzką ręką kreślony program absolutnych i wyjątkowych rekolekcji.

To nie są zresztą tylko moje przemyślenia. Myślę, że bardzo wielu z nas do tego stwierdzenia dochodzi. To, co projektowaliśmy okazało się nagle zupełnie nieistniejące natomiast otrzymaliśmy czas - ośmielę się powiedzieć - piękny, szczególny i wyjątkowy. To jest czas do powrotu w głąb naszego człowieczeństwa, odkrywania więzi rodzinnych, solidarności międzyludzkiej, heroizmu, ale dla wielu z nas jest to czas autentycznego powrotu do Boga i odkrycia jego bliskości.

Czy w pewnym sensie jest to czas, za który możemy dziękować Bogu, czy dla niewierzących - jakiejś sile, która sprawia, że zaczynamy zatrzymywać się? Mocne sława księdza.

Nie banalizuję tego, co się dzieje, lęku czy samotności, każdego dnia wzrasta liczba ludzi przeżywających lęk w obliczu zarażenia swojego własnego czy najbliższych, rośnie też zakres żałoby w związku z kolejnymi ofiarami tej pandemii. Ale mimo wszystko śmiem twierdzić, że to czas, który sprawia, że wracamy do spraw podstawowych, do których byśmy nie wrócili. Za to możemy Bogu dziękować.

Wspominał ksiądz profesor o takich heroicznych postawach. Dla mnie ten Wielki Post ma trochę twarz księdza Giuseppe Berardelliego, włoskiego kapłana chorego na koronawirusa, który oddał respirator, na który złożyła się lokalna społeczność, żeby właśnie on go dostał - oddał respirator młodszej osobie i umarł.

To przykład, który skłania do skojarzeń ze św.Maksymilianem Kolbe. To jest oddanie życia za drugiego człowieka. To przykład niewątpliwie bezwzględnie heroiczny, trudno cokolwiek tu mówić.

Mamy trzy daty - ksiądz też trochę je łączy - niedawna rocznica śmierci Jana Pawła II, jest dzisiejsza rocznica katastrofy smoleńskiej i jest to, co dziś. Ksiądz mówi, że możemy tu znaleźć mnóstwo wspólnych mianowników.

Tak, bo każda z tych dat to wejście w jakieś misterium śmierci. Jan Paweł II przełamał swoją agonią obraz naszej kultury. Żyjemy w kręgu śmierci zdziczałej, nieoswojonej, człowiek uzależniony od aparatury i technologii. Jan Paweł II umierał jak patriarcha, rycerz, człowiek z minionej epoki, umierał w pełni świadomie, wykonując do końca pracę pasterską. To przypomnienie sztuki umierania.

To była śmierć bolesna (odejście Jana Pawła II), ale potem była ta śmierć niespodziewana, czyli 10 kwietnia, czyli coś, na co zupełnie nie byliśmy przygotowani.

To jest temat, który obnaża taką bezradność. To jest ofiara życia oddana w sprawie przywracania pamięci o Katyniu, że to ofiara życia, która była wyrazem patriotyzmu - to prawda, ale tak czy inaczej pozostajemy bezradni wobec w pełni przekonującej interpretacji. Dla mnie to wydarzenie 10 kwietnia to była nie tylko kwestia nagłej, niespodziewanej śmierci, która zawsze nas przeraża, ale to była też kwestia fenomenu żałoby narodowej. Wprawdzie po śmierci papieża także była żałoba narodowa, ale miała inny charakter - to była żałoba przesycona smutkiem,
tęsknotą i wdzięcznością za dar życia. Natomiast 10 kwietnia 2010 roku stanęliśmy wobec traumy, podzielone społeczeństwo przekształciliśmy w naród, który jednoznacznie oddał hołd tym wszystkim ludziom, mimo wszelkich różnic. Miałem okazję być na mszy żałobnej na placu Piłsudskiego - nie zapomnę widoku wielkiego krzyża, pod którym były zgromadzone zdjęcia. Taka duża czarna tablica - wymowne zdjęcia.

10 lat wystarcza nam, żeby spojrzeć na to z dystansem?

Na pewno mamy już pewien dystans, ucichły pewne emocje, aczkolwiek to, co wytworzyło się tuż po żałobie: komentarze, walka polityczna - to też wciąż w nas jeszcze tkwi, niemniej jednak warto wracać do pierwszych dni po 10 kwietnia 2010 roku, kiedy potrafiliśmy odkryć w sobie to, co najpiękniejsze, najszlachetniejsze, kiedy potrafiliśmy przekroczyć linię podziałów, waśni, niezgody i stanąć w obliczu majestatu śmierci, Polski. Był to wielki majestat, który odczuwaliśmy.

Czy częściowo odkrywa to ksiądz także dzisiaj? Myślę o takim przekraczaniu granic w związku z pandemią koronawirusa?

Myślę, że mamy pewne powtórki z tej historii. Jako naród potrafimy się bardzo mocno zdyscyplinować, potrafimy okazywać sobie pomoc, bezprzykładna postawa służby zdrowia. Nigdy nie będzie dość wyrazić wielkiego szacunku dla przedstawicieli służby zdrowia - zaczynając od ministra a kończąc na salowej czy sprzątaczce w szpitalu. Wszyscy oni wykazują ogromną służbę, poświęcenie, to musi pozostać w pamięci. Z drugiej strony pojawiają się te elementy jak w 2010 roku - próby wykorzystywania tragedii narodowej dla jakiś rozgrywek politycznych. Oby
nie zanikła właśnie pamięć sprzed 10 lat, która pokazuje nam, że kiedy ta walka polityczna zwyciężyła nad jednością narodową, to doszło do sytuacji bardzo niepokojącej - obyśmy tej lekcji już nie powtarzali. Myślę, że to wymóg tej chwili obecnej.

Jak powinniśmy zasiąść w tym szczególnym roku do świątecznych stołów?

To jest wielkie wyzwanie, ale jak szukam zawsze pomocy u Jana Pawła II, znalazłem niedawno jego tekst o duchowości komunii. Myślę, że on jest bardzo przydatny dziś, kiedy nie będziemy mogli być w kościele, warto tworzyć duchowość komunii - dostrzegać wartość drugiego człowieka, to dobro, które w nim jest, że to dar Boży, że musimy być darem dla drugiego człowieka.

https://radiopoznan.fm/n/3QxOf0
KOMENTARZE 0