NA ANTENIE: PIERWSZA PLANETA OD SŁOŃCA
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

P. Walerych: Wspólnota, żeby się rozwijała, musi się opierać na wspólnocie idei i wspólnych podstawach

Publikacja: 12.11.2020 g.10:18  Aktualizacja: 12.11.2020 g.10:47
Poznań
Piotr Walerych - historyk, który uczył prawdziwej historii wtedy, kiedy wymagało to dużej odwagi, były działacz opozycji patriotycznej, były polityk był gościem porannej rozmowy Radia Poznań "Kluczowy Temat". Rozmawiał z nim Roman Wawrzyniak.
radio poznań mikrofon - Kacper Witt - Radio Poznań
Fot. Kacper Witt (Radio Poznań)

Roman Wawrzyniak: Za nami Święto Niepodległości, nie zapytam pana, kto i dlaczego próbował wczoraj zakłócić świętowanie w Warszawie, bo to pewnie będzie teraz długo wyjaśniane, ale chciałam zapytać, czy jest możliwe, by było to święto wspólne wszystkich Polaków?

Piotr Walerych: Wydaje się, że odpowiedź jest prosta na to pytanie. Jest możliwe pod jednym warunkiem, że wartości podstawowe wyznajemy podobne i takie same. Co to znaczy wartości takie same? Na czym zostało zbudowane Państwo Polskie, kto był twórcą, kto tworzył kulturę polską, na czym ona była oparta? Na cywilizacji łacińskiej, na chrześcijańskiej, na Chrzcie Polskim. Cała polska historia to jest odniesienie właśnie do tych wartości. Jeżeli ktoś je dziś kwestionuje i uważa, że biało-czerwona flaga jest mniej istotna od jakiejś innej bądź po prostu szydzi z tego, na czym Państwo Polskie było budowane, to znaczy, że to jest niemożliwe. Niemożliwe, dlatego, że z jednej strony mamy wszystkich Polaków mówiących tym samym językiem i nićmi krwi, ale nie ma już wspólnych kodów kulturowych, więc można powiedzieć, że z jednej strony są Polacy, a strony są ci, dla których punkt odniesienia jest zupełnie gdzie indziej. Nie można więc z tymi drugimi obchodzić Święta Niepodległości bądź innych świąt narodowych.

W orędziu do narodu prezydent Andrzej Duda mówił tak: różnimy się między sobą, często bardzo mocno, ale wspólnie tworzymy nasz wspaniały kraj Polskę. Tylko wspólnie możemy poradzić sobie z największymi wyzwaniami. Czy takie apele mogą trafić już nawet nie pytam, czy do polityków opozycji, ale chociaż do części ich wyborców?

Ja myślę, że prezydent Duda jest politykiem, więc musi mówić, czy mówi w sposób ogólny, gładki itd. Natomiast jednak my musimy patrzeć na rzeczywistość taką, jaka jest. Jeżeli nie ma wspólnego mianownika, nie ma absolutnie wspólnego fundamentu, ja nie mówię o wszystkich, bo i u większości Polaków jest ten wspólny mianownik, u części go nie ma, to wtedy można powiedzieć, że nie jesteśmy tego w stanie budować razem. Trzeba się z tym pogodzić. Wspólnota, żeby się rozwijała, była budowana, musi się opierać na wspólnocie idei i wspólnych podstawach. Czy w czasie II wojny światowej, czy w czasie zaborów, czy przed zaborami Polacy byli jednością? To była jedna wspólnota? Jeżeli mieliśmy do czynienia z kolaborantami, ze szmalcownikami, ze zdrajcami, targowiczaninami i rozmaitymi współpracownikami zaborców, to nie mówiliśmy z nimi wspólnym językiem, czyli oni wykreślali się ze wspólnoty narodowej w rozumieniu wspólnoty wartości i dzisiaj też są tacy ludzie.

To bardzo ciekawe odniesienie do współczesności. Prezydent bardzo trafnie - w moim odczuciu - w nawiązaniu do bohaterów walczących o naszą niepodległość wskazał na dzisiejszych bohaterów, czyli lekarzy, pielęgniarki, wojskowych, czyli wszystkich, którzy dzisiaj są na pierwszym froncie walki z koronawirusem. To jest taki rodzaj współczesnego patriotyzmu, pana zadaniem?

Na pewno jeden z elementów, no ale daruje pan panie redaktorze, ale jeśli to miałaby być wspólnota, no ja myślę, że nie to miał na myśli pan prezydent, na którego zresztą głosowałem, jeśli to miałby mieć na myśli pan prezydent, że to jest nasza podstawa, nasze wspólne myślenie, nasz punkt odniesienia, to na pewno jest błąd. Myślę, że coś innego chciał powiedzieć.

Pewnie tutaj kwestia podziękowania, jakiegoś wyróżnienia tej grupy społecznej.

Myślę, że tak, że w pewnym sensie należałoby się z tym zgodzić. W mojej rodzinie też jest sporo lekarzy, w związku z tym wiem, jak oni naprawdę ofiarnie podchodzą do tego, do tych zagrożeń, z którymi mamy do czynienia.

To może jeszcze inne słowa, które też pojawiały się wczoraj. Arcybiskup Marek Jędraszewski ostrzegał z kolei przed próbami wprowadzenia do Polski antychrześcijańskiej, neomarksistowskiej kultury. Mówił tak: gdzie poniża się godność matki, która chce urodzić noszonej pod sercem dziecko, gdzie bluzgami okłada się nasz piękny język, gdy są ataki na kościoły i narodowe świętości, gdy absolutyzuje się wolność aż po anarchię, w gruncie rzeczy po to, by komuś innemu na nowo oddać władanie nad Polską. Zdecydowanie tutaj jednoznaczne odniesienie - moim zdaniem - do Strajku Kobiet, prawda?

No, tak, tak, trudno się nie zgodzić panie redaktorze, nie mamy oczywiście czasu, by dokonywać głębszej analizy, ale to też nie jest tak, że poza nowymi środkami komunikacji, internetem itd., gdzie powiedzmy te antywartości są niezwykle silnie promowane, a inne zwalczane, to trzeba powiedzieć, że i Kościół Katolicki w Polsce, mam na myśli hierarchię oczywiście, księży, biskupów, myślę, że zaspali przez kilkadziesiąt ostatnich lat także w tej sferze wychowawczej i tutaj bym odniósł się do bardzo częstych analiz, które przeprowadzał między innymi ksiądz Isakowicz-Zalewski, Paweł Lisicki przede wszystkim i nawet Tomasz Terlikowski czy Jan Pospieszalski w swoich programach i tutaj naprawdę trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że zamiatanie pewnych spraw pod dywan, ten rodzaj hipokryzji, to jest też wina po stronie tych, którzy powinni być przykładem, czyli pasterzy. Ubolewam nad tym, bo jestem w Kościele Katolickim i nigdy był nie pozwolił na to, żeby kościoły bezcześcić, sam z resztą brałem udział w tych akcjach obrony, ale trzeba sobie zdawać sprawę z tego, że po tej stronie są również bardzo poważne zaniechania i to trzeba przemyśleć na nowo. Przede wszystkim wrócić do tego, co dla Kościoła jest fundamentem poważnej ewangelizacji, a nie niepoważnego dialogowania ze wszystkimi.

A odnosząc się jeszcze do lokalnych wydarzeń, jeśli pan pozwoli, jak pan skomentuje to, na co mi po prostu brakuje słów, czyli postawę prezydenta Poznania, który wczoraj składał kwiaty pod Pomnikiem Ułanów Poznańskich, a dwa dni wcześniej nagrywał z tym samym symbolem błyskawicy, który feministki ze Strajku Kobiet ten pomnik niszczyły, apel do młodzieży o udział w protestach ulicznych mówiąc: nie bójcie się tych demonstracji, nie bójcie się radykalizmu.

Ludzie pokroju pana Jaśkowiaka, to są ludzie nie tylko niepoważni, ale skrajnie nieodpowiedzialni. Mają swoje poglądy, ale próbują zarażać tymi poglądami, w dodatku w sytuacji, która jest - powiedziałbym tak - trudna, jeśli chodzi o tę epidemię wirusową i zarażać, a z drugiej strony wyrażać swoje nie tyle ubolewania, ale nawet bardzo ostre negatywne reakcje wobec wszelkich patriotycznych przejawów. Jeżeli on nie uczestniczył wcześniej w uroczystościach związanych z rocznicą wybuchu Powstania Wielkopolskiego bądź rocznic narodowych i dawał wyraz swojej kompetentnej obojętności na te sprawy, to tego rodzaju postawa dzisiaj, kiedy on składa te wieńce, bo któryś z wiceprezydentów podpowiada mu, że jednak może wypada, a z drugiej strony postępuje dokładnie wbrew pewnym, bym powiedział, kanonom, za które walczyli ci właśnie ułani, bo to jest też święte miejsce, więc taka hipokryzja jest czymś po prostu kompletnie niegodnym.

Ja nie potrafię się tu dopatrzeć nawet logiki, bo tu trudno dopatrzeć się logiki.

Kompletnie brak logiki, kompletnie brak logiki i to jest po prostu niepoważne zupełnie.

Nikt prezydentowi nie odbiera prawa do popierania powiedzmy strajku feministek, ale z drugiej strony przecież ten strajk przed chwilą atakował ten symbol, przed którym on staje z kwiatami dzień później, chyba że w formie przeprosin.

Tylko, że tego nie powiedział, nie słyszałem, żeby któryś z tych luminarzy nowego ateizmu, czy nowych pseudowartości neomarksistowskich zaatakował albo przepraszał za to, że ludzie, których on popiera, dewastują świątynie, dewastują pomniki. To jest po prostu skandal.

Bardziej uważający na słowa marszałek województwa Marek Woźniak z kolei mówił tak: "funkcjonujemy w atmosferze poważnego konfliktu społecznego z ogromną odpowiedzialnością rządzących za jego wywołanie, ale cały czas musi nam towarzyszyć nadzieja, że w którymś momencie nastąpi przesilenie i przestaniemy się dzielić, a zaczniemy się łączyć", czyli mówiąc krótko, jeśli my dojdziemy do władzy, to świat stanie się piękny.

Jeśli my dojdziemy do władzy, czyli oni, czyli ci, bo przecież pan Woźniak jest przedstawicielem PO, ci, którzy maszerowali razem z panem Budką. Pan Budka i jemu podobni maszerowali razem z tymi kobietami z błyskawicami na plakatach itd., to ja dziękuję. Totalitaryzm nowego typu, czyli liberalny totalitaryzm, dajcie spokój, mam nadzieję, że do tego nie dojdzie, ale tylko mam nadzieję.

Bardzo dziękuję panu za rozmowę.

Ja chciałbym jeszcze jedną rzecz powiedzieć, dziękując za to dzisiejsze zaproszenie, chciałbym wspominając wiele momentów, lat, miesięcy, kiedy w czasie stanu wojennego i później z żoną uczestniczyłem z żoną w manifestacjach narodowych 11 listopada, czy to nawet w czasach rządów PO, gdzie widziałem, jak policja i inni biją uczestników, chciałbym w tym momencie również złożyć pewien taki hołd mojej żonie, która niestety trzy miesiące temu zmarła i podziękować za to, że zawsze była ze mną i dziękuję panu, że mi to pan umożliwił.

https://radiopoznan.fm/n/hj3UaS
KOMENTARZE 0