NA ANTENIE: Filmowy konik
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
SŁUCHAJ RADIA ON-LINE
 

Postulaty systemowych zmian dla przedsiębiorców trafią dziś do premiera

Publikacja: 09.11.2020 g.10:25  Aktualizacja: 09.11.2020 g.11:47 Łukasz Kaźmierczak
Poznań
O "zgodę polityczną w sprawach gospodarczych" apeluje Rzecznik Małych i Średnich Przedsiębiorców.
adam abramowicz - rzecznikmsp.gov.pl
Fot. rzecznikmsp.gov.pl

Dziś Adam Abramowicz skieruje do Premiera i wszystkich sił politycznych w kraju propozycję Dziesiątki Rzecznika, czyli postulaty systemowych zmian dla przedsiębiorców.

O szczegółach Adam Abramowicz mówił dziś na antenie Radia Poznań.

Czas porzucić już walkę, która się w naszym parlamencie odbywa. Trzeba usiąść i zacząć myśleć o tym, co zrobić, by gospodarce ulżyć. Premier Gowin zapowiadał tarczę prawną i ta nasza dziesiątka wpisuje się. To są zmiany, które spowodują, że przedsiębiorcom będzie się pracowało lepiej, że będą bardziej bezpieczni, że będą mogli szybciej zarabiać pieniądze. Ta cała nasza dziesiątka jest wzorowana na rozwiązaniach prawnych z Niemiec, Wielkiej Brytanii czy innych rozwiniętych państw. Tam to działa, dlaczego ma u nas nie działać.

Wśród propozycji Rzecznika Małych i Średnich Przedsiębiorców znajdują się są m.in. reforma ZUS dla przedsiębiorców, postulat minimum półrocznego wyprzedzenia przy zmianach w prawie gospodarczym nakładających obowiązki dla przedsiębiorców czy zakaz nakładania przez ustawodawcę nowych obowiązków biurokratycznych dla mikroprzedsiębiorców, a także redukcja obecnie istniejących.

Poniżej cała rozmowa w audycji Kluczowy temat:

Łukasz Kaźmierczak: Nie żal Panu chryzantem? Zadam to pytanie, bo mam wrażenie, że to właśnie te kwiaty urosły do pewnego symbolu kroczącego w naszym kraju lockdownu, który, jak niektórzy mówią, już istnieje.

Adam Abramowicz: Żal mi przede wszystkim przedsiębiorców, którzy zostali narażeni na duży stres, bo informacja o zamknięciu cmentarzy przyszła w ostatniej chwili. Te kwiaty oni zakupili wcześniej, a niektórzy zamówili je u hodowców już rok temu i informacja o zamknięciu spowodowała, że oni żyli w stresie przez kilka dni. Dobrze, że nastąpiła pomoc i te kwiaty zostały wykupione. Mamy taką sytuację, a nie inną i przedsiębiorcy są w niezwykle trudnym położeniu. Zobaczymy co będzie dalej. Jako rzecznik upominam się o to, że jeżeli rząd zamyka jakąś firmę, to powinien mieć pieniądze, żeby zapłacić odszkodowanie.

Czyli wykupić te słynne chryzantemy. Szkoda, że ma to objąć tylko tę działalność, która jest zarejestrowana, a Ci, którzy sprzedają na małych obrotach, mogą nie dostać tego odszkodowania.

Tak to wygląda. Podobnie było też w poprzedniej blokadzie, kiedy Ci, którzy mieli nierejestrowaną działalność gospodarczą, niestety nie uzyskali żadnej pomocy. W tej chwili najważniejsze jest, żeby gospodarki nie zamykać. Zapowiadane są kolejne ograniczenia, a my jesteśmy temu całkowicie przeciwni. Uważamy, że trzeba jeszcze raz rozpatrzyć te branże, które już są zamknięte. Pokazywaliśmy GISowi analizy niemieckiego Instytuty Kocha, z których wynika, że na przykład branża fitness jest na dole tabeli, jeżeli chodzi o rozprzestrzenianie wirusa. Najwięcej się zarażamy w rodzinach, czy dużych zakładach pracy. Na razie nie przekonaliśmy rządu.

Jest Pan zwolennikiem tej tezy, że Polski nie stać na drugi lockdown?

Bo nie stać. Gospodarka to są naczynia połączone. Przypomnę, że naszą służbę zdrowia finansujemy z budżetu państwa.

A budżet to głównie podatki.

Zgadza się. Przy poprzedniej blokadzie mieliśmy wypływ z budżetu około 140 – 150 miliardów złotych, bo poszło to na pomoc. Co prawda w kształcie obligacji, a więc nie wprost, ale przecież będziemy musieli te pieniądze oddać. Za to wpływ do budżetu był dużo niższy, niż ten planowany. Mamy niższe PKB.

To może o jakimś pozytywie. W piątek premier Mateusz Morawiecki ogłosił, że będzie kolejna transza pomocy. Coś, co pewnie można nazwać tarczą finansową 2.0. Ma to być, na dzień dobry, 9 – 10 miliardów złotych. Nie jest wykluczone, że ta kwota będzie podwojona. Wsparcie ma w sumie otrzymać 180 tysięcy przedsiębiorców. Jak Pan ocenia te pierwsze zapowiedzi premiera i to na co mają pójść te środki? Chodzi między innymi o dofinansowanie kosztów stałych, na przykład czynszów, czy kolejne przedłużanie gwarancji rządowych na udzielanie kredytów.

Pierwsza suma, która padła to było 1,7 miliarda i to zmroziło nas wszystkich. Przypomnę, że wiosenna blokada to było 1,2 miliarda dziennie, a tu miał być 1,7 miliarda na miesiąc. Teraz mamy 10 miliardów i wygląda to trochę lepiej. Jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach i teraz czekamy na ich ogłoszenie. Firmy, które już musiały zapłacić za październik, a dla niektórych branż blokada była od połowy października, w tej chwili czekają na te pieniądze. One przecież musiały już ponieść pewne koszty stałe, jak na przykład wynagrodzenia, które są kluczowe.

To ma być takie celowane działanie, czyli nie taka pomoc helikopterowa w postaci zrzucania pieniędzy do wszystkich, jak manna z nieba, tylko właśnie do tych branż, które najbardziej ucierpiały. Domyślam się, że chodzi o te, które zostały zamknięte, albo które mają wyjście poza ścisły reżim sanitarny.

To akurat jest dobry kierunek. W tej chwili, kiedy ogłoszono PKD, to się okazało, że nie jest to aż tak dobrym wyznacznikiem branż, które najbardziej ucierpiały. My w tej chwili wyłuskaliśmy już dwie branże, które się nie mieściły, a powinny dostać pomoc, bo są zamknięte sklepiki szkolne, czy szkoły tańca, które nie zmieściły się w tym PKD. To są tylko rzeczy techniczne i mam nadzieję, że nasze zgłoszenia przyniosą efekt. Pokazujemy też inne branże. Na przykład agencje reklamowe, które ogólnie nie są stratne. Ale wśród agencji reklamowych są te, które zajmują się organizacją targów, jak w Poznaniu, one mają zero wpływów i nie zostały uwzględnione, bo są w tym samym PKD, co reszta branży, która nie została zamknięta. Ale to są kwestie techniczne i mam nadzieję, że wszystkie branże, które są zamknięte, dostaną pomoc.

Ale czy te zapowiedzi, które Pan słyszał, są dla Pana optymistyczne? Zebrałem różne opinie przedsiębiorców. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców mówi, że podoba im się oferta, którą na dzień dobry ogłosił premier. Lewiatan też raczej pozytywnie to ocenia. Mówi, że wydaje się, że to będą w miarę szybkie działania. Wskazują też na pewne braki. Oceniają, że przydałoby się więcej instrumentów płynnościowych. Wyobrażam to sobie w postaci kredytów obrotowych, czy czegoś co daje po prostu oliwę do tych przedsiębiorczych trybów.

Pierwsze, co padło, to było 1,7 miliarda. To nas zmroziło, bo była to kwota, która pomogłaby w zbyt małym zakresie. Teraz padły zapewnienia o refundacji kosztów stałych i to jest to, co powinno nastąpić. Firmy muszą zapłacić czynsze, wynagrodzenia, kredyty, leasingi. To są te koszty stałe, które trzeba w tej chwili dofinansować. Nie ma wpływów do firmy, bo rząd zabronił działalności więc to jest naturalne, że powinna nastąpić refundacja tych kosztów. Padła kwota 10 miliardów. Oczywiście jest to dużo lepsze, niż na początku, ale patrząc na skalę pomocy, która była na wiosnę, czyli 1,2 miliarda dziennie, a tu mamy 10 miliardów na miesiąc.

Może dlatego, że jeszcze nie mamy pełnego lockdownu?

Teraz mamy prawie taki, jak był na wiosnę. Jeszcze chyba zostały tylko fryzjerzy i kosmetyczki. Oczywiście jeszcze brakuje i dobrze, żeby on nigdy nie nastąpił. Jak zamykamy cokolwiek, to ograniczamy wpływ pieniędzy i musimy liczyć się z tym, że firma zacznie zwalniać pracowników. Ta ogromna, wiosenna pomoc spowodowała, że w zasadzie zwolnień nie było. Oczywiście były, ale nie aż na taką skalę, jakiej się można było spodziewać. W pierwszej chwili, przy zapowiadanej pomocy 1,7 miliarda, te zwolnienia musiałyby nastąpić. Teraz przy refundacji kosztów stałych, byłoby dobrze, gdyby udało nam się utrzymać miejsca pracy, bo to się przenosi później na zakupy w innych branżach. Osoba zwolniona z pracy nie kupi nic nawet przez internet.

Co dziś mówią przedsiębiorcy, którzy się do Pana zgłaszają?

W tej chwili wszyscy czekają na szczegóły tej pomocy. Czekają też na to, że ogarniemy sytuację w służbie zdrowia i padnie data odblokowania branż. Branża ślubna mówi, że do świąt wytrzymają, ten sezon był nieco mniej obciążony, ale, czy od pierwszego stycznia, kiedy zaczyna się karnawał, będą już mogli działać, czy nie? Branża ślubna to fotografowie, kosmetyczki, sale weselne, to jest ogromna część gospodarki. Wszyscy czekają na datę, kiedy znów będą mogli działać. Przygotowaliśmy taką „Dziesiątkę rzecznika”.

To jest efekt tych rozmów z przedsiębiorcami? Dzisiaj macie ją prezentować. To jest propozycja systemowych zmian dla przedsiębiorców. Tak ją reklamujecie.

Dzisiaj to trafi do Pana premiera i wszystkich sił politycznych w Sejmie. Teraz jest czas na zgodę polityczną, bo chodzi o gospodarkę. Czas porzucić walkę, która się w naszym parlamencie odbywa. Trzeba usiąść i zastanowić się co zrobić, żeby gospodarce ulżyć. Premier Gowin zapowiadał tarczę prawną i ta nasza dziesiątka się w to wpisuje. To są zmiany, które spowodują, że przedsiębiorcom będzie się pracowało lepiej, że będą bezpieczniejsi, że będą mogli szybciej zarabiać pieniądze i być bardziej skuteczni.

To jest dobry czas na takie zmiany? Jeżeli to ma być reforma ZUSu dla przedsiębiorców, albo rozliczanie się ryczałtem od przychodu, bez ograniczeń. To są dwa elementy tej „Dziesiątki”. Czy państwo stać na tak duże reformy w momencie, w którym grozi nam drugi lockdown?

Właśnie ZUS, czy podatek ryczałtowy to jest coś, co dzisiaj dołuje te branże, które mają ograniczony przychód. Jak ktoś nie ma przychodu, to jak ma zapłacić 1300 zł składki na ZUS? Ta reforma jest wzorowana na Niemczech, czy Wielkiej Brytanii, bo nie bierzemy naszych pomysłów z powietrza. Skoro tam to działa, to czemu ma nie zadziałać u nas? Jeśli chodzi o ryczałt zamiast podatku dochodowego, to mówimy, że chcemy mieć taką stawkę, która by w tej chwili określiła wpływy do budżetu nie mniejsze, niż z tych zasad, które teraz obowiązują – książki przychodów i rozchodów oraz podatku liniowego. Budżet nie straci, a zyskają przedsiębiorcy i zyskają urzędy skarbowe, bo przy podatku ryczałtowym nie ma sporu. Płacimy podatek od obrotu, a urząd skarbowy nie przychodzi na kontrolę i nie czepia się szczegółów, a więc wszyscy zyskują.

Jest tych punktów 10, ale jeden jeszcze szczególnie ważny. „Zmiany prawa gospodarczego, nakładające obowiązek na przedsiębiorców z minimum półrocznym wyprzedzeniem”. To jest pewnie cenna i ważna zmiana, tylko pytanie, czy w tym czasie da się takie wyprzedzenie stosować?

Proszę zwrócić uwagę, że tu jest napisane „nakładające obowiązki na przedsiębiorców”, więc wszystkie zmiany prawa, które są potrzebne w tej chwili, które są korzystne, mogą być wprowadzone jak najszybciej. Zresztą te wszystkie ustawy covidowe powinny być procedowane błyskawicznie, a te nakładające obowiązki na przedsiębiorców muszą być z wyprzedzeniem. Przedsiębiorca nie może być zaskakiwany, tak jak w przypadku podatku cukrowego od napojów, który miał wejść w życie w kwietniu. Przedsiębiorca musi mieć czas na dostosowanie się. Tak też jest na zachodzie. Nasza „Dziesiątka” jest wzorowana na rozwiązaniach z Niemiec, Wielkiej Brytanii, czy innych rozwiniętych państw.

Liczy Pan na poparcie szeroko rozumianych sił politycznych w naszym kraju?

Tak jak powiedziałem – nie ma wyjścia. W tej chwili siły polityczne powinny porzucić całkowicie spór i powinny współdziałać. Przechodzimy w tej chwili taki okres, który może cofnąć Polskę o kilkadziesiąt lat, jeżeli chodzi o poziom życia. Polacy już się przyzwyczaili do dobrego życia. Nie będzie im łatwo zaakceptować spadku siły nabywczej złotówki, czy większego bezrobocia.

https://radiopoznan.fm/n/7eSW0M
KOMENTARZE 0