Piotr Tomczyk: Jeszcze kilka miesięcy temu trwały emocjonujące dla całej Europy negocjacje w sprawie budżetu unijnego na lata 2021-2027. W efekcie tych ustaleń w ramach unijnego Funduszu Odbudowy Polska będzie miała do dyspozycji ponad 57 mld euro. Czy jednak możemy być pewni, że te pieniądze trafią do naszego kraju? O to chciałbym zapytać naszego gościa. Co się stało, wydawało się, że wszyscy powinni być zadowoleni. Opozycja apelowała nawet do rządu, żeby nie targować się i szybko akceptować unijny budżet. Rząd cieszył się z sukcesów w negocjacjach, a teraz są jakieś problemy i niektórzy komentatorzy zastanawiają się, czy nie grozi nam Polexit?
prof. Zbigniew Krysiak: No nie, bo to jest tak, że opozycja jak sprawy idą w dobrym kierunku, w sytuacji, kiedy prowadzi to rząd pana premiera Morawieckiego, to bez żadnej logiki, nawet jeżeli te sprawy ogólnie są dobre dla kraju, dla opozycji - o czym zresztą opozycja mówiła parę miesięcy temu, żeby właśnie pilnować, żeby te środki zostały uruchomione, żeby były. To jest zachowanie dziecka 2-3-letniego, które właśnie działa w tym okresie na zasadzie "nie", jak tylko mu się coś zaproponuje - mówi "nie". I to jest po prostu fatalne. To jest również można powiedzieć taki syndrom jakiegoś deficytu czy też kompleksu - powiedziałbym - niższości, ponieważ opozycja nie ma tu konstruktywnego głosu w tej sprawie. Proszę zauważyć, że mimo tego, że jest program, mówimy tu o programie odbudowy w Polsce, który odnosi się do tych środków, tych około 60 mld euro. To 60 mld euro to jest jakieś 260 mld, niecałe 300 mld złotych. Teraz trzeba sobie wyobrazić, jakie to są kwoty te 300 mld złotych.
Panie prof., chciałbym tu skonkretyzować właśnie, jeśli chodzi o znaczenie tych pieniędzy. Jaki mógłby być efekt wykorzystania całości tych środków dla polskiej gospodarki, inwestycji wzrostu PKB, jaka to jest skala?
To są duże pieniądze i żeby na początek sobie wyobrazić, to ja to porównam. Trzeba to porównać do tarczy antycovidowej, którą nasz rząd wprowadził czy inne środki, które zostały uruchomione, to są kwoty zbliżone do tych, które dostaniemy. Pamiętajmy, to nie są środki, które dostaniemy za darmo od UE, to nie jest sytuacja taka, że to jest wujek z Ameryki, jak się powszechnie mówi.
Dobrzy wujkowie oczywiście dają nam dotacje, ale oprócz tego też pożyczki, pożyczki trzeba będzie zwrócić.
Te wszystkie pieniądze, tak zwane dotacje i pożyczki, będą musiały mieć źródła pokrycia i te pożyczki trzeba będzie zwrócić i te dotacje też trzeba będzie zwrócić w tym sensie, że UE jako instytucja, jako organizacja międzynarodowa, nie ma kasy, nie ma oszczędności, żeby z nich wydać, tylko one będą pożyczone, a więc jak będą pożyczone, to trzeba będzie je oddać. Będą pożyczone z różnych instytucji finansowych, w związku z tym UE będzie musiała je oddać, poszczególne kraje de facto będą w to włączone, żeby uruchomić źródła przychodów. Te źródła przychodów, to nie zrobi pani Ursula von der Leyen, że będzie maszynką do robienia pieniędzy, że będzie to generowała, tylko muszą być źródła przychodów, które w obszarach poszczególnych ekonomii, gospodarek będą musiały być uruchomione po to, żeby to spłacać i teraz jeszcze co do kwot - powiedziałem, że jest to kwota porównywalna do tarczy, którą nasz rząd przeznaczył, można powiedzieć, w ciągu jednego roku, a z drugiej strony jak policzymy Program 500 Plus i sprawy dotyczące emerytur i innych tego typu programów, czyli mniej więcej te około 50 mld rocznie, to mamy można powiedzieć 5-6 lat, czyli przez ten czas funkcjonowania rządu pana premiera Morawieckiego, myśmy w Polsce znaleźli tyle pieniędzy. Jednocześnie trzeba jeszcze zestawić z liczbą funkcjonowania rządu pana premiera Tuska, kiedy oni niejako nie dbając o kasę państwową, prowadziło to do rozkradania z VAT-u pieniędzy w sumie na poziomie 250 mld, czyli widzimy z jednej strony, że to są duże pieniądze, ale z drugiej strony z perspektywy zarządzania naszą gospodarką, jaką wykazał się pan premier Morawiecki, to my mamy takie, że tak powiem, zdolności generowania. Tutaj trzeba na tym tle powiedzieć o rzeczy następującej, że trzeba zadbać tutaj, żeby te środki, w pewnym sensie takie przystąpienie do długu, to będzie dług, te pożyczki, które zaciągną wszystkie kraje UE, żeby nie był to, można powiedzieć, taki dług solidarnościowy, czyli to tak, jak żyrant żyruje panu kredyt w banku, jeśli pan nie spłaca, to żyrant ma odpowiedzialność. Ja bym tutaj zwracał uwagę na to, żeby nie doszło do takie sytuacji, że jeśli Włosi albo Francuzi, bo to jest całkiem możliwe, Francja jest w bardzo trudnej sytuacji gospodarczej, jej dług jest kilkakrotnie wyższy w stosunku do PKB niż Polski, żeby nie było np. tak, że jeżeli ktoś z nich przestanie spłacać, to żeby nie było tak, że my będziemy musieli to robić.
Panie prof., czy pan sugeruje, że my jesteśmy w lepszej sytuacji gospodarczej, finansowej niż bogate kraje UE?
Tak dokładnie jest, bo trzeba pamiętać, że tak, jak we Francji dług to 130 procent do PKB, to w Polsce mamy tylko 55 procent. To jest w ogóle problem krajów zachodnich, ten dług w tamtych krajach zwiększył się bardzo mocno z powodu pandemii, ale głównie z powodu funkcjonowania euro, bo niemiecki dług nie wzrósł w takim tempie jak tamtych krajów i przyczyną wzrostu długów w tamtych krajach było właśnie euro, którym - ja to tak nazywam - Niemcy wysysają wartość od sąsiadów, bo ten mechanizm euro nie powinien być wprowadzony, było to działanie ideologiczne i proszę zauważyć też, dlaczego Europejski Bank Centralny nie jest we Francji, we Włoszech czy gdzie indziej, tylko we Frankfurcie. Pieniądze są najsilniejszym instrumentem, że tak powiem, rządzenia i kontrolowania różnych spraw.
I te równowagi narastają wewnątrz tej strefy euro szczególnie, między południem a północą, ale jeśli mówimy o problemach finansowych, to w Polsce przecież dług publiczny też wzrasta. Powinniśmy się tego obawiać czy nie? Może pójść taką drogą, że dla bezpieczeństwa wykorzystajmy tylko dotacje, a nie ruszajmy np. pożyczek. Co pan myśli o takiej idei?
Tutaj po pierwsze pamiętajmy, to są te kwoty, o których mówimy, ich rozłożenie w czasie, jeśli chodzi o spłatę, to jest 10-12 lat, zobaczymy jak to się rozstrzygnie, bo w tej chwili dokumenty dotyczące szczegółów są przygotowane. Tak, jak państwo doświadczaliście, proces przygotowania umowy kredytowej w banku, tam jest cała masa szczegółów, zabezpieczenia, kto, jak, kiedy, jakie kwoty, na jaki czas transze, to jest trochę podobne właśnie i ten dokument w tej chwili jeszcze nie powstał. On jest w trakcie i na ten dokument trzeba będzie jeszcze sporo czasu, żeby go doszczegółowić i to rozłożenie spłaty nie będzie na pięć lat, tylko będzie na 15-20, może dłużej. W związku z tym z perspektywy, można powiedzieć, obciążeń budżetowych czy polskie gospodarki, nie będzie to problem. Nasz dług do PKB jest naprawdę niski - 55 procent. Po przejęciu władzy przez rząd PiS, ten dług zaczął się istotnie zmniejszać i dziś on by był na poziomie jakieś 42 procent.
Ale przyszła pandemia...
Przyszła pandemia, ale nasz dług do PKB wzrósł tylko o 10 punktów procentowych. Natomiast w Niemczech wzrósł o 15 - w silnej gospodarce niemieckiej, może nawet 20. We Francji - 30, we Włoszech ponad 30, w Wielkiej Brytanii - około 20, już nie mówiąc o Hiszpanii, więc to nie jest tak, że to jest bez żadnej przyczyny. Ta poduszka, ten wentyl, który stworzył rząd pana premiera Morawieckiego, przecież my mieliśmy budżet bez deficytu przed pandemią i gdyby nie pandemia, to moim zdaniem nie tylko byśmy mieli budżet bez deficytu, ale mielibyśmy budżet z nadwyżką i dlatego nasza sytuacja makroekonomiczna, budżetowa, jest doskonała i najważniejsze w tej chwili jeśli chodzi o te środki, to jest to, co robi pan premier z zespołem, to jest właśnie rozpisanie na sensowne obszary działania, które będą zwiększały rozwój gospodarki. Te środki to nie są jedyne, które zadziałają w gospodarce, bo te środki będą wykorzystywane przez różne przedsiębiorstwa w trybie różnych konkursów, a te przedsiębiorstwa będą musiały do tych środków dokładać swój wkład.
Ale tu jest różnica zdań, co dalej robimy z tym planem, czy potrzebne są jedynie konsultacje i wdrażanie planu, czy też potrzebna jest ogólnonarodowa debata na ten temat? Sam dokument ma 250 stron.
Debata i dyskusje się odbywają, więc nie rozumiem o czym opozycja mówi. Na stronie każdy może sięgnąć i spojrzeć na ten projekt, bardzo szczegółowy, konkretny, opozycja mówi, że takiego właśnie nie ma. Jest też debata. Słyszymy, że ministrowie mówili, że zapraszają opozycję, ale opozycja się nie pojawia. Ta debata toczy się w gronie przedsiębiorców, w różnych gremiach, w różnych środowiskach w zależności od problemu i tematu, między innymi te różne elementy, które są związane z różnymi instrumentami podatkowymi. Wiem, że ministerstwo finansów prowadzi elegancką konsultację. Chodzi między innymi o instrumenty ważne, które będą wprowadzone, dotyczące różnych zwolnień podatkowych związanych z nakładami na prototyp, na innowacje, czego do tej pory nie było. Były pewne elementy, ale były pewne braki. Dla przedsiębiorstw szczególnie małych i średnich, które wykazywały się innowacją, a kiedy robiły nakłady na prototyp i rozwój, to nie mogły tego potraktować jako koszty uzyskania przychodu i mieć ulgi podatkowej. Ten deficyt kapitału z tego powodu był barierą, by mogły podejmować takie rzeczy.
Na koniec bardzo krótko już, jaki będzie efekt przyjęcia tych pieniędzy. Wiadomo, że PKB przyspiesza, czy na koniec tego planu 7-letniego dogonimy średnią unijną, jeśli chodzi o poziom życia, PKB na głowę mieszkańca, jak pan to widzi?
Na koniec siedmiu lat my jesteśmy w stanie dogonić średnią unijną PKB na mieszkańca, ale pamiętajmy to nie jest jedyny wskaźnik, bo on nie świadczy o poziomie zamożności i kondycji. Są jeszcze inne i tutaj zdecydowanie trzeba to podjąć. Nie można się opierać, trzeba mądrze ratyfikować i pamiętać, żeby nie było takiej sytuacji, że my będziemy odpowiadać za dług Włochów, bo jeżeli Włosi zbankrutują, to my będziemy musieli wydać pieniądze z naszej kasy i nie będziemy mogli rozwijać naszej gospodarki.