Piotr Tomczyk: Już od dziś, od północy, przedsiębiorcy, którzy najmocniej ucierpieli w wyniku pandemii mogą składać wnioski o pomoc w ramach drugiej tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju. W jakiej kondycji są polskie firmy, na ile może ją poprawić kolejna tarcza? Maksymalna wysokość dopłaty dla mikroprzedsiębiorcy wyniesie 324 tysiące złotych. Małe i średnie firmy mogą dostać nawet trzy i pół miliona złotych dotacji. Dużo to czy mało?
Prof. Paweł Śliwiński: Na pewno jest to dużo, bo przede wszystkim trzeba pamiętać o tym, że tym razem Tarcza 2.0 jest skrojona do tych przedsiębiorstw, które reprezentują branże najbardziej dotknięte obostrzeniami, czyli tutaj mówimy o gastronomii. Mówimy tutaj o hotelarstwie, turystyce, kulturze, transporcie pasażerskim. Tu można by było wymieniać bardzo dużo tych branż, które zostały tymi obostrzeniami dotknięte, ale co jest jeszcze raz ważne, są one nakierowane faktycznie do tych, którzy takiej pomocy potrzebują.
Łączna pomoc ma wynieść blisko 20 miliardów, z tym, że 13 miliardów złotych to są nowe środki, a 7 miliardów to jest umorzenie subwencji przyznanych wiosną w ramach pierwszej tarczy finansowej. Jaki jest warunek przyznania pomocy? 30-procentowy spadek przychodów w czwartym kwartale, albo w okresie od kwietnia do grudnia. Czy wiele jest tych firm z tych branż zagrożonych, które spełniają ten warunek. Jak pan to ocenia?
Na pewno tak, bo to trzeba pamiętać, że branże zostały objęte lockdownem i tak naprawdę bardzo trudno było prowadzić działalność chociażby w gastronomii czy hotelarstwie, ale tutaj też trzeba pamiętać to, o czym pan wspomniał, takie warunki pierwsze: spadek sprzedaży, spadek obrotów co najmniej 30-procentowy w określonym czasie nie jest jedynym warunkiem. Poza standardowymi, gdzie firmy nie mogą być w upadłości, w restrukturyzacji, wiadomo też, że nie mogą zalegać z płatnościami podatków czy składek na ubezpieczenie społeczne, ale co jest też rzeczą ważną - nie tylko muszą reprezentować te branże, które zostały objęte lockdownem, ale tutaj tym razem zostały wpisane wprost 45 branż, które będą mogły ubiegać się o te pieniądze pomocowe z subwencji, ale też co ważne te, które nie łamią obostrzeń sanitarnych. Np. wbrew zakazowi uruchomiły swoją działalność tak, że tych warunków jest kilka.
No właśnie, bo wygląda na to, że pomoc jest przyznana, a polscy przedsiębiorcy są niezadowoleni z ograniczeń, bo tak, jak Pan wspominał, już od poniedziałku i znaczna część zwłaszcza tych firm z południa Polski zapowiada otwarcie swoich firm dla klientów. Co z tego wyniknie? Uważa Pan, że rzeczywiście te firmy zostaną ukarane, będzie taka powszechna akcja wymierzona przeciwko nim, opłaty, mandaty, wykluczenia z pomocy, czy będzie to rzeczywiście tak, jak zapowiadają tutaj przedstawiciele rządu?
Powiem w ten sposób - naprawdę absolutna większość firm stosuje się do reżimu sanitarnego. To, że słyszymy o tym, że mamy część firm kontestujących, to jest naprawdę mniejszość, ale ta mniejszość głośna i dlatego mamy taką świadomość, że faktycznie ten drugi obieg i ta gospodarka przeszła częściowo do podziemia. Absolutna większość firm spełnia te wymogi, bo jest im bardziej trudno, nawet, jak by chciały w jakiś sposób obejść te obostrzenia, funkcjonować. Jeżeli chodzi o tych, którzy wprost łamią przepisy to sądzę, że będzie to egzekwowane. W związku z powyższym, jeżeli chcemy skorzystać z tej pomocy, to powinniśmy się też zachowywać propaństwowo.
Ale jaka jest rzeczywistość? Czy te firmy mamą tutaj rację, mówię o tych firmach, które namawiają do takiego już wcześniejszego otwarcia działalności, bo one twierdzą, że jeśli tego nie zrobimy, jeśli nie otworzymy działalności, to zbankrutujemy. Czy rzeczywiście mimo tej pomocy, która jest, jest takie powszechne zagrożenie?
Wydaje mi się, że ta tarcza finansowa 2.0 bardzo pomoże firmom przetrwać, tak samo, jak Tarcza 1.0. Tutaj zwracam uwagę, że w tej tarczy pierwszej, która nie była skrojona do konkretnych branż, ale 61 mld złotych wpłynęło do przedsiębiorstw. Tych firm było 340 tysięcy, mówię tylko o małych i średnich przedsiębiorstwach. Jako też taka statystykę, która powinna państwu tez otworzyć wyobraźnię. W tych firmach było zatrudnionych ponad 3 mln pracowników. Trudno się nie zgodzić z tym, że pierwsza tarcza pomogła wielu przedsiębiorstwom przetrwać ten trudny okres. Jeżeli mówimy o Tarczy 2.0, tutaj pan wspomniał o tym, że jest maksymalna kwota subwencji, ale jeszcze raz - to jest dla mikrofirm 324 tysiące złotych, 18 tysięcy na zatrudnionego przy spadku obrotów między 30 a 60 procent rok do roku. 36 tysięcy na zatrudnionego przy spadku obrotów powyżej 60 procent. To naprawdę nie są małe kwoty. Oczywiście, jeśli myślimy o tym, że tarcza ma pokryć straty wynikające z potencjalnych zysków, to oczywiście będą firmy, które będą w trudniejszej sytuacji niż wtedy, kiedy była normalna sytuacja i tarczy by nie było, ale dla wielu firm coś co jest bardzo ważne dla przedsiębiorców, co jest celem przedsiębiorcy, celem przedsiębiorcy jest przede wszystkim przetrwać, a dopiero potem kwestia maksymalizacji wartości czy maksymalizacji zysku. Ta tarcza finansowa ma pomóc przedsiębiorstwom przetrwać i jestem przekonany, że tak, jak w przypadku Tarczy 1.0 - pomagała ta tarcza wielu przedsiębiorcom, tak samo i ta tarcza pomoże tym przedsiębiorcom, którzy po nią sięgną. Na pewno jest też taka nieufność wśród wielu firm, którą widzieliśmy również i podczas tego pierwszego lockdownu, kiedy była Tarcza 1.0, gdzie część przedsiębiorców kontestuje rzeczywistość. Nie wierzy też w pandemię. Mamy niestety taką grupę wśród społeczeństwa. Na pewno taka grupa jest też reprezentowana wśród przedsiębiorców, ale na co zwracam uwagę - nasze państwo staje na wysokości zadania, ale tutaj też, żeby nie być posądzonym o to, że akurat ciepłe słowa do aktualnie rządzących tutaj kieruję, tak samo w roku 2008, kiedy rządziło PO-PSL, a za gospodarkę był odpowiedzialny wicepremier Waldemar Pawlak, też państwo stanęło na wysokości zadania i rok 2008, kiedy był kryzys ogólnoświatowy, w Polsce też był widoczny, ale przeszliśmy go w miarę spokojnie. Tym razem trzeba też kierować podziękowania do Polskiego Funduszu Rozwoju, a w szczególności do pana Pawła Borysa, bo te programy są faktycznie dobrze skrojone dla przedsiębiorstw, dla gospodarki. Co pokazują chociażby niskie, a jedne z najniższych po Czechach stopy bezrobocia w Polsce. To jest 3,3 procent mierzone metodologią unijną czy jedne z najniższych spadków PKB. Tak, że mimo wszystko biorąc pod uwagę i mając świadomość bardzo trudnego okresu dla szeregu przedsiębiorstw, dla wielu branż, jednak trzeba pamiętać o tym, że ten kryzys przechodzimy w miarę, w miarę spokojnie, ale jeszcze raz to pokreślę - tutaj PFR stara się tę pomoc tym razem wyraźnie kroić do tych, którzy jej potrzebują.
Firmy nie będą musiały oddawać dopłat, jeśli utrzymają zatrudnienie i z tym myślę wiąże się kluczowa rzecz, czy to czasem nie oznacza, że po zakończeniu tych tarcz, bezrobocie może wybuchnąć z nową siłą. Może rozpocząć się fala bankructw, bo wtedy wiadomo już nie trzeba będzie kontynuować tej działalności, żeby nie zwracać tych dotacji.
Nie sądzę, a dlatego nie sądzę? Dlatego, że wierzę, tylko ta moja wiara jest oparta też na wiedzy, wierzę w polską gospodarkę i zakładam, że też w przeciągu roku, a może też i wcześniej, wszystko zależy, czy będziemy mieli do czynienia z kolejną falą pandemii, jak zareaguje też społeczeństwo na szczepienia i gospodarka. Jeżeli będziemy widzieli, że liczba osób zakażonych maleje, to te obostrzenia będą na pewno szybko zdejmowane.
Panie profesorze, chciałbym zacytować wspomnianego przez Pana Pawła Borysa - szefa PFR, który stwierdził jednak: "musimy rozpędzić gospodarkę, bo efekt tarczy zniknie".
Tak, efekt tarczy zniknie, ale trzeba też pamiętać, że kiedy zniknie efekt tarczy, to gospodarka też ruszy, bo widzimy chociaż to, co się dzieje obecnie. Na początku roku wróżono armagedon, że tak naprawdę nie wiadomo, co się może stać, może to być wielki kryzys 1922 roku, gdzie będziemy mieć olbrzymią liczę ludzi bezrobotnych, głodnych na ulicach, jeżeli popatrzymy na to, jak my się rozwijamy, to produkcja przemysłowa w Polsce nie zwalnia. To jest 5 procent więcej niż w roku ubiegłym. Może ktoś powiedzieć no dobrze, ale jest mniej środków i sprzedaż maleje, ale wykorzystujemy też szansę, która się pojawiła na rynku światowym i sprzedajemy bardzo dużo za granicę. Przecież mamy eksport, który jest na rekordowych, historycznych wysokościach. Tego nie było w historii Polski. Nadwyżka jaka się pojawiła między eksportem a importem i siła rzeczy w rachunku bieżącym jest najwyższą w historii Polski. Kiedy? W okresie pandemii. Proszę zwrócić uwagę, że w momencie, kiedy ruszy gospodarka, ruszy również sprzedaż krajowa. Jak ruszy sprzedaż krajowa, raczej należy oczekiwać, że będziemy poszukiwali ludzi do pracy, co widać w sektorze przemysłowym. Tutaj nie ma zwolnień. Proszę zwrócić uwagę, że stopa bezrobocia w Polsce się, jeżeli mówimy o zwiększeniu, to się minimalnie zwiększyła w okresie pandemii. Jeżeli mówimy o potencjalnych zwolnieniach, to te zwolnieniach, to gdzie mogą być, to mogą być w tych branżach, które zostały objęte lockdownem. Po to jest ta Tarcza 2.0, by właśnie tym firmom pomóc, bo jeżeli chodzi o przemysł, to tutaj generalnie to, co powiedziałem wcześniej statystyka nie kłamie, przemysł generalnie, bo są też firmy, które mają problemy, ale generalnie radzi sobie dobrze. Jest tym, który poszukuje również pracowników. Kluczem do tego, by to bezrobocie nie rosło, jest to, by gospodarka się szybko rozwiała, a jeszcze raz to podkreślę, my mamy na to szansę. To jest w pewnym sensie paradoks, ale taka gospodarka, jak nasza, wykorzystuje zawirowania, jakie są na rynkach światowych i nadrabia zaległości właśnie przede wszystkim w tych okresach, w których generalnie na świecie jest gorzej. My sobie w miarę dobrze radzimy między innymi ze względu na strukturę naszej gospodarki, ze względu, ze względu na wagę konkurencyjną w stosunku do świata. Cały czas mamy jednak niższe wynagrodzenia, niższe ceny i tym konkurujemy, a jeżeli te ceny zaczynają się zrównywać z tymi cenami, które są na świecie, to prowadzimy bardzo dobrą politykę gospodarczą, bo nie tylko mówimy tutaj o polityce monetarnej, która dostosowała się do tej sytuacji, jaka jest na rynku, niskie stopy procentowe czy skup obligacji skarbowych przez NBP. Tak robi świat i my zareagowaliśmy tym razem w bardzo podobny sposób. Druga rzecz to jest kwestii tarcz, o których mówimy, to jest polityka fiskalna i tutaj uważam, że to, co robi rząd i PFR, to trzeba naprawdę podziękować. Nie szukać dziur w całym, bo problemy wszędzie będą, ale patrzeć pozytywnie, doceniać to, co ci ludzie robią, ale to jest rzeczą ważną gdyż polityka kursowa, to, że mamy własną złotówkę, to, co chociażby słyszeliśmy w ostatnim czasie, że NBP interweniował na rynku nie pozwalając się złotówce umocnić, to cel jest taki, by znaleźć pobyt, jeżeli go nie mamy w kraju aż tak dużego, to trzeba szukać tego pobytu szukać tego pobytu za granicą. Tak, że tutaj oczywiście mając świadomość zagrożeń, ja jestem umiarkowanym optymistą i zakładam, że polska gospodarka sobie poradzi, a jeżeli chodzi i to, co pan powiedział i słusznie, że konieczność spełniania warunków zatrudnienia, to zwracam uwagę, że teraz 6 i pół mld złotych jest adresowane do mikoprzedsiębiorstw, 6 i pół mld złotych jest adresowana do małych i średnich przedsiębiorstw, 25 mld złotych jest adresowane do dużych przedsiębiorstw, ale też o czym nie należy zapomnieć, że prawie 7 mld złotych z tej tarczy kierowana jest do przedsiębiorstw z 45 branż, ale te pieniądze są kierowane na umorzenie w całości subwencji pierwszej tarczy bez konieczności spełniania warunków utrzymania zatrudnienia.
Proszę o krótką liczbową prognozę, jaka w takim razie będzie wysokość bezrobocia za rok. Teraz mamy 6 procent, 6,2 procent, krótka prognoza, z której rozliczymy Pana za rok.
Jeśli chodzi o prognozę, jestem jak najbardziej daleki od tego, żeby coś prognozować, ale coś, co powinno być naszym celem, to utrzymanie stopy bezrobocia według unijnej metodologii w okolicach 3,3 procent, a tej naszej metodologii około 6 procent. Sądzę, że to bezrobocie pozostanie mniej więcej na takiej wysokości.