Formalnie funkcję zacznie pełnić od poniedziałku. Przyznaje, że nie jest historykiem sztuki. - Jestem menadżerem kultury z dużym doświadczeniem samorządowym, z umiejętnościami zarządzania dużymi projektami inwestycyjnymi – przekonuje Łęcki. Z rezerwą podchodzi do wyników kontroli CBA, która wykazała, że muzeum straciło 2 miliony złotych z powodu nienaliczenia kary umownej. - Są postępowania wyjaśniające w sprawie, a nie przeciwko komukolwiek – mówi Łęcki.
Łukasz Kaźmierczak: Jeszcze niedawno był pan dyrektorem Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości, teraz nagle jest pan dyrektorem Muzeum Narodowego. Kiedy pan się dowiedział, że to jest realna „podmianka”.
Tomasz Łęcki: Myślę, że część słuchaczy Radia Poznań wie, że od czterech lat jestem dyrektorem Wielkopolskiego Muzeum Niepodległości. Kończy mi się teraz kontrakt i stanąłem do konkursu na kolejną kadencję. Napracowałem się przy programie, dokonywałem podsumowań i chyba byłem faworytem, choć nie chcę żeby to zabrzmiało nieskromnie. W tym samym czasie odbywał się konkurs na dyrektora Muzeum Narodowego w Poznaniu, którym nie byłem zainteresowany - trudno startować w dwóch konkursach. Nagle, półtora tygodnia wstecz, w poniedziałek okazało się, że konkurs, który się tam odbywa ma ostatecznie tylko jednego kandydata, bo tylko jeden dotarł do ostatniego etapu, ale nie dostał rekomendacji. Można powiedzieć, chyba trochę żartobliwie, że pan premier Gliński poprosił mnie, ponieważ byłem pod ręką. Byłem w komisji konkursowej. Żeby nie było sensacji – ten brak rekomendacji przeszedł nie jednym głosem, a przygniatającą większością i mój głos nie miał wielkiego znaczenia.
Czy to jest dowód na to, że ma pan dobre wpływy w obozie dobrej zmiany, mimo że był pan pracownikiem Jacka Jaśkowiaka? Jest pan znany z dosyć dobrych relacji z wiceministrem kultury Jarosławem Sellinem.
Żartobliwie można powiedzieć, że osoby okopane w tych dwóch obozach potrafią powiedzieć, że jestem pisior, a z drugiej strony, że jestem zdrajca. A ja jestem po prostu Tomasz Łęcki. Nie jestem członkiem partii politycznej. Jeżeli pan mnie zapyta o moje poglądy, to one są konserwatywne. Postanowiłem służyć kulturze. Wielkim wyzwaniem i dowodem zaufania pana prezydenta Jacka Jaśkowiaka i pana prezydenta Jędrzeja Solarskiego było to, że osobie takiej, jaką jestem powierzono prowadzenie Muzeum Niepodległości i pozwalano mi na aktywną działalność w tym zakresie. Dowodem zaufania, można powiedzieć, że paradoksalnie, pana premiera Glińskiego jest to, że w sytuacji dość kryzysowej również mi zaufał. Ufają mi i prezydent Jaśkowiak, i pan premier Gliński.
Jak się panu współpracowało z Jackiem Jaśkowiakiem przez te cztery lata?
To miasto jest tak zorganizowane, że poszczególne obszary podlegają zastępcom. Tym moim opiekunem z poziomu zarządu był pan prezydent Jędrzej Solarski. Nie mogę powiedzieć, że to szef, bo muzeum ma własną osobowość prawną, ale to jest naprawdę świetny partner na poziomie miasta. Pan prezydent Jaśkowiak w kluczowych kwestiach, takich jak decyzja o lokalizacji budowy Muzeum Powstania Wielkopolskiego spotykał się z nami i popierał nasze działania.
Prezydent Jacek Jaśkowiak nie ma opinii szczególnie przywiązanego do takich tradycyjnie patriotycznie pojmowanych inicjatyw. Byłem ciekaw, czy nie było jakichś zgrzytów. Teraz pan może o tym mówić.
Jest trochę tak, że w każdej organizacji gdzie liczą się wyniki to nie tyle od szefa zależy, czy te pomysły będą powstawały, tylko od tych, którzy te projekty zgłaszają. To naszą rolą, tych którzy kierują poszczególnymi komórkami, jest to żeby drążyć dziurę w brzuchu decydentom i ja to robiłem. Ani w przypadku nowej siedziby Muzeum Powstania Wielkopolskiego, ani w przypadku odważnego projektu w Forcie VII nie miałem jakichkolwiek przeciwwskazań czy zakazów ze strony prezydenta Jaśkowiaka.
Prezydent pogratulował panu zwycięstwa?
Pogratulował za pośrednictwem pana prezydenta Solarskiego. Prezydent Solarski był pierwszą osobą, której to przekazałem.
Wyobraża pan sobie współpracę na linii Muzeum Narodowe – Miasto Poznań?
To jest konieczne. Muzeum Narodowe jest wielowątkowe, jest dziewięć oddziałów, a de facto dziewięć muzeów. Jest główny gmach, gdzie mamy sztukę od antyku przez średniowiecze po współczesność. Mamy przecież Górę Przemysława i Muzeum Wojskowe, bardzo podobne profilem do naszego Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Mamy rezydencje: Rogalin, Gołuchów i Śmiełów. Jest Muzeum Mickiewicza czy Muzeum Etnograficzne i przepiękne Muzeum Instrumentów Muzycznych. No i Ratusz. Są różne wątki. Idę do tego muzeum nie jako historyk sztuki, którym nie jestem. Jestem historykiem, ale też nie badaczem. Jestem menadżerem kultury z dużym doświadczeniem samorządowym, z umiejętnościami zarządzania dużymi projektami inwestycyjnymi. Obszary, w których nie jestem specjalistą powierzę zastępcom. Musi być współpraca. W moim programie, który będzie niebawem dostępny na stronie ministerstwa kultury jest wpisana budowa Muzeum Powstania Wielkopolskiego. I pan redaktor, i ja, i opinie publiczna wie, że nie da się wybudować nowego narodowego, w sensie zasięgu ogólnopolskiego muzeum bez współpracy miasta z ministerstwem kultury.
Trochę przeskakuje pan ze starego w nowy temat. Co z Wielkopolskim Muzeum Niepodległości? Na razie nie ma dyrektora, podobno konkurs póki co, też nie został rozstrzygnięty.
Formalnie dyrektorem WMN jestem do najbliższego poniedziałku. Wstępnie potwierdziłem, że mogę jeszcze podejmować strategiczne decyzje czyli być „na pół etatu” do końca roku. To nie chodzi o pieniądze, to może być za symboliczną złotówkę. Z całą pewnością ktoś z muzeum zostanie powołany na pełniącego obowiązki. To suwerenna decyzja prezydenta, nie potrafię na ten temat nic powiedzieć. O ile wiem, prezydent skłania się ku nowemu konkursowi, więc muzeum czeka raczej kilkunastotygodniowy okres przejściowy.
A tu trzeba podejmować ważne decyzje. Co z budową nowej siedziby?
Z Woźnej na Marcinkowskiego nie jest daleko, a mi korona z głowy nie spadnie jeśli na Woźną przyjdę, gdy ktoś poprosi mnie o pomoc. Nic się nie zmienia. Jeśli chodzi o nową siedzibę: mamy lokalizację, projektujemy, pozyskujemy środki pozamiejskie i ja jednocześnie staje się najważniejszym ambasadorem tej sprawy.
W ministerstwie kultury, jak rozumiem. Ma pan gorącą linię.
Tak, mam gorącą linię. Można powiedzieć, że może i pan premier jest wdzięczny, że w takich warunkach zdecydowałem się na to, a ja powiedziałem, że dla mnie niezwykle ważny jest ten projekt. Będę uczestniczył w jego realizacji. A jeśli chodzi o Fort VII – prace się toczą. Obecny zakres jest realizowany i będzie dokończony w przyszłym roku. Mamy świetny zespół koordynujący realizację tego projektu, mamy też decyzję polityczną miasta o przyznaniu środków na kolejny etap. Na pewno ta inwestycja nie jest zagrożona.
Muzeum Narodowe to nie jest wcale taki łatwy kawałek chleba. Są problemy finansowe, jest cień kontroli CBA i tych nieprawidłowości, których miał się dopuścić były dyrektor Muzeum. Pan ma ambitne plany, mówię o wystawach nawet rangi europejskiej. Trudne to będzie.
Proponuję powściągliwość. Kontrola CBA, doniesienie do prokuratury – to ma miejsce, ale nie mamy do czynienia z żadnymi zarzutami. Wydaje mi się, że media zostały trochę wpuszczone w nadinterpretację. Są postępowania wyjaśniające w sprawie, a nie przeciwko. Jak będą postawione zarzuty, to będzie można powiedzieć kogo one dotyczą. Jeżeli miałyby dotyczyć kogoś, to na pewno nie jednej osoby. Z doświadczenia wiem, że gdy człowiek realizuje projekty, to musi być zdolny do podejmowania ryzyka. Dla Muzeum byłoby najlepiej, gdyby się okazało, że nie przekroczono dozwolonych granic ryzyka.
Wczoraj powiedział pan naszemu reporterowi, że Muzeum nie jest w najlepszej kondycji finansowej i że będzie się pan starał o dodatkowe wsparcie z ministerstwa.
To nie jest moje odkrycie. O tym mówiła załoga, o tym mówił pełniący obowiązki dyrektora. Jestem po rozmowie z panem Adamem Soćko, który ponosił odpowiedzialność, a wcześniej był wicedyrektorem przez wiele lat. Rozmawiałem też z główną księgową. Zasygnalizowałem w moim programie, że według mojej wstępnej wiedzy jest niezbędne zwiększenie dotacji podmiotowej i dotacji celowych, tak aby Muzeum było odpowiednio dofinansowane. Oczywiście, takie wielkie muzeum musi mieć zdolność pozyskiwania środków zewnętrznych w ramach projektów. Dzisiaj podjąłem decyzję, żeby jeden z takich projektów zacząć pisać i zgłosić w otwartym konkursie o Fundusze Norweskie. Są jeszcze dochody własne – trzeba je zwiększyć. To będzie ważny argument, że sami trochę zwiększamy, więc mamy prawo do wyższej dotacji.
Co to ma być popkultura muzealna, na którą ma się otwierać Muzeum Narodowe?
Oprócz tego, co państwo o mnie wiecie, pasjonuję się widowiskami historycznymi. Nie rekonstrukcjami, a widowiskami.
„Orzeł i Krzyż” w Parku Dzieje w Murowanej Goślinie – to pańskie dziecko.
Widzę możliwości w tej przestrzeni, z zachowaniem pełnej powagi i znaczenia muzeum. Jak jest Zamek Królewski, to świetnie by było, gdyby król czy rycerstwo się pojawiło. Jeśli jest Muzeum Wojskowe to jest przestrzeń dla tradycji wojskowych. Będę rozmawiał ze wszystkimi dłużej pracującymi w tym muzeum, żebyśmy również na tę formę ekspresji się otworzyli.