Odsłonięcie 10 kwietnia 2018 Pomnika Smoleńskiego na placu Józefa Piłsudskiego w Warszawie kończy ośmioletnią walkę o godne, zgodnie z należną rangą osób które zginęły w Smoleńsku, uczczenie tego tragicznego wydarzenia, który najprawdopodobniej był zamachem. Bowiem już samo błędnie naprowadzanie samolotu przez rosyjskich kontrolerów pozwala mówić o zamachu.
Nie będę przytaczał wszystkich szczegółów dotyczących śledztwa polskich instytucji powołanych do tego, ze zlikwidowaną Prokuraturą Wojskową na czele. To żenujące i bolesne gdy uświadamiam sobie, że ludzie w mundurach polskich oficerów mataczyli przy śledztwie, wykonując nigdy nie sformułowane na piśmie zalecenia ówcześnie rządzących: premiera Donalda Tuska i prezydenta Bronisława Komorowskiego, aby podporządkować narracji rosyjskiej. Pamiętam rozmowę z zaprzyjaźnioną panią profesor nauk przyrodniczych, która była pewna, ze polskie instytucje wyjaśnią tę tragedię, bo obowiązują procedury, ponadto mundur zobowiązuje. Wszystkie moje wątpliwości stanowczo ucinała, zarzucając mi, że myślę w kategoriach spisku i że w XXI wieku czegoś takiego nie można ukryć. Nie było sensu rozmawiać. Dzisiaj głosuje na PiS, bo ma słuszne poczucie, że została strasznie oszukana.
O rosyjskich instytucjach badających katastrofę nie będę wspominał, bo to kraj widmo, rządzony twardą ręką przez ludzi służb. Jeśli w Smoleńsku był zamach, to był to element trwającej od 2008 roku wojny hybrydowej, nowego wynalazku spadkobierców twórczo rozwijających tradycję KGB. Zaczęła się ta wojna agresją na Gruzję w ramach polityki odbudowy imperium w myśl zasady, że Rosja może być imperium albo niczym. Te stałe wektory polityki potężnego sąsiada można jakość zrozumieć i wyjaśnić, jeśli zna się trochę historię i geopolitykę.
Znajomością historii Polski, choć jest to bardziej bolesne, bo dotyczy Polaków, można wytłumaczyć także historię zdrady, jako czegoś co dziejom Polski towarzyszy od ich zarania. Jest to efekt umiejscowienia geopolitycznego między dwiema silnymi ekspansywnymi cywilizacjami - niemiecką i rosyjską, które zawsze prowadziły agenturalną działalność, znajdując nad Wisłą osobników skorych do współpracy, czyli zdrady. Patrząc na naszą sytuację w punktu widzenia rozkładu sił, byliśmy i jesteśmy narodem zbyt dużym, aby zostać wchłoniętym przez sąsiadów i jednocześnie zbyt małym, aby wybić się na pełną niepodległość. To jest problem sięgający XVIII wieku i żadne egzorcyzmy, zaklinanie rzeczywistości tego nie zmienią, czyli dążenia tej części społeczeństwa, która ma silną świadomość narodową do budowy suwerennego silnego państwa. Próba torpedowania tego dążenia skazana jest na porażkę.
Tak samo żadne egzorcyzmy nie zmienią tego, że narody i państwa prowadzą brutalną egoistyczną politykę, bo taka jest natura historii. Zatem kosmopolitą bez negatywnych konsekwencji może był przedstawiciel silnego dużego narodu, a nie przedstawiciel średniego czy małego. Odwołanie się do kosmopolityzmu przez Niemców i jest niczym innym jak ideologicznym ukryciem rzeczywistych zamiarów osłabienia sąsiadów, bo Niemiec mając jako swą bazę potężne i sprawne państwo, może bawić się w szlachetnego kosmopolitę. Chce przerobić wszystkich na swoją modlę. Jeszcze raz podkreślę: narody są egoistyczne a brutalna historia wcale się nie skończyła wraz z powstaniem Unii Europejskiej.
Podobną rolę pełniła i pełni, sięgająca lat II wojny, retoryka Kremla walczącego i zachęcającego do walki z faszyzmem, ksenofobią i antysemityzmem, których nasilenie jest szczególne obecnie w Kijowie i nad Wisłą, gdy rządzi PiS, czyli narodowo katolicka prawica. A wracając do Smoleńska - pamiętam rozbrajające zaprzeczenia skądinąd sympatycznych osób na uwagę, że w Smoleńsku mógł być zamach, że przecież to niemożliwe, aby takie straszne rzeczy działy się w XXI wieku! Zrozumiałe jest to wyparcie rzeczy strasznych. Lepiej żyje się gdy człowiek pozostaje stanie onirycznego śnienia, w którym to śnieniu utrzymują go głupie media i konsumpcja.
Odsłonięcie 10 kwietnia 2018 roku Pomnika Smoleńskiego, po mistrzowsku zaprojektowanego przez Jerzego Kalinę, jest - oprócz uczczenia tej narodowej tragedii - przypomnieniem, że groza historii ma nas cały czas we władaniu. Ta świadomość nie jest czymś przyjemnym. I od indywidualnej decyzji zależy czy wybieramy jasną świadomość rzeczy, czy oniryczne śnienie.