Po pierwszym etapie tych, którzy nie dostali się do żadnej z wybranych przez siebie szkół było o 3 tys. więcej.
Szef Wydziału Oświaty w Urzędzie Miasta Poznania Przemysław Foligowski mówi, że przygotowano więcej miejsc niż w poprzednich latach, ale ta rekrutacja była bardzo stresująca.
Było takie przeświadczenie, że są mniejsze niż w latach ubiegłych szanse na dostanie się do wymarzonej szkoły. To powodowało dużą nerwowość i skłoniło uczniów czy ich rodziców, żeby aplikować w wielu powiatach do podobnych placówek. To spowodowało dużo więcej wniosków w przypadku Poznania niż w latach ubiegłych.
Przez to wiele miejsc w szkołach było blokowanych. Jak mówią urzędnicy i dyrektorzy szkół, przepływ uczniów między szkołami będzie jeszcze obecny na początku września.