Pani Zofia z mężem Jędrzejem i piątką dzieci w wieku półtora roku – 12 lat wracali akurat z gór, ze swoich pierwszych rodzinnych wakacji. O pożarze przez telefon powiedział im sąsiad. Zastali zgliszcza i... ludzką dobroć.
Sprawy w swoje ręce od razu wzięli przyjaciele i znajomi. Między innymi ze wspólnoty religijnej Bogu Bliscy, w której działają poszkodowani. Na przykład sąsiad Damian Urbaniak z żoną Emilią bez wahania pomaga pogorzelcom w prostych sprawach, (udostępnił swoją kuchnię; pomaga w dowożeniu dzieci ze szkół). Ktoś z innej wsi chce oddać tymczasowo swój cały nieużywany dom; a na odbudowę nowego domu z marszu ruszyła zbiórka w Internecie.
- Włączają się do tego dzieła wszelkie możliwe środowiska: urząd gminy, szkoły, parafie… Na apel proboszcza w sąsiednim Borówcu w ciągu godziny podjechało sto aut z odzieżą – opowiada pan Damian.
Fala ludzkiej dobroci tak bardzo raduje mamę piątki dzieci, panią Zofię, że aż zapomina o utraconym domu. - Nawet tak rozmawialiśmy z mężem, że jest trudno nam jakoś tak strasznie przeżywać tragedię, bo sztab ludzi, którzy nam pomagają, nie pozwala nam na to… To jest wspaniałe - powiedziała nam pani Zofia.
Wiele osób deklaruje darmową pomoc rzeczową, na przykład wykonanie projektu nowego domu.
Link do zbiórki: Tutaj