Sąd uznał, że dowody zebrane w aktach nie są wystarczające do weryfikacji okoliczności podniesionych przez adwokatów, dlatego będzie je badał na kolejnej styczniowej rozprawie.
Ojciec Ewy Tylman wierzy, że rozwianie tych wątpliwości doprowadzi do skazania Adama Z.
Prokuratura mówi o zaskoczeniu, obrona liczy na wyjaśnienie wątpliwości. Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Poznaniu Łukasz Wawrzyniak i obrońca oskarżonego adwokat Piotr Jóźwiak czekają na styczniową rozprawę.
Byliśmy przygotowani na wyrok. Sąd troszkę nas zaskoczył, chociaż zawsze z taką możliwością się liczymy. Ja domniemywam, że chodzi o kwestię związaną z prawidłowością przeprowadzenia eksperymentu procesowego, na którą podczas mów końcowych obrońcy duży nacisk kładli. Według nas eksperyment jest prawidłowo przeprowadzony, a mecenas był prawidłowo zawiadomiony
- mówi prokurator Łukasz Wawrzyniak. Natomiast adwokat Piotr Jóźwiak wyraził zadowolenie, że sąd chce rzetelnie wyjaśnić tę sprawę.
Wskazaliśmy razem z drugim obrońcą na szereg wątpliwości i mamy nadzieję, że zostaną ostatecznie rozstrzygnięte na korzyść oskarżonego
- powiedział mecenas Jóźwiak.
Obrońcy w mowach końcowych mówili między innymi o naruszonym prawie do obrony oskarżonego. Na razie nie wiadomo, czy na styczniowej rozprawie sąd będzie przesłuchiwał świadków.
Adama Z. nie było w piątek w sądzie. To jego trzeci proces. W dwóch poprzednich został uniewinniony, ale Sąd Apelacyjny oba wyroki uchylił. Teraz prokuratura chce, by Adam Z. został skazany nie za zabójstwo, ale za nieudzielenie pomocy Ewie, która uciekając przed nim, wpadła do Warty w Poznaniu.