Decyzją rządu, ta wieś od 1 stycznia znów jest miastem. Walka o powrót miejskich przywilejów trwała kilkadziesiąt lat. Budzyń stracił je w 1934 roku, gdy ówczesny burmistrz zrzekł się ich z powodu problemów finansowych.
Teraz koronawirus uniemożliwił mieszkańcom zorganizowanie większych obchodów. W sylwestra w miejscowości zabrzmiały tylko dzwony kościoła, sygnał nadała też straż pożarna i odbył się mały pokaz fajerwerków. Było skromnie, ale i tak jest się z czego cieszyć - mówi burmistrz Budzynia Marcin Sokołowski.
Przede wszystkim to jest powrót do historii i tradycji. Przecież przez 600 lat w historii Budzynia miejskość funkcjonowała i po 87 latach wracamy do tego. To też da na przyszłość możliwość pozyskiwania dodatkowych środków finansowych, chociażby ze względu na przepisy ułatwiające inwestowanie na obszarach miejskich. Także naprawdę to wszystko może przyspieszyć rozwój tej miejscowości.
Zdaniem burmistrza, mieszkańcy Budzynia nie muszą się martwić o wzrost podatków czy opłat. Te zostaną na takim samym poziomie jak dotychczas. Budzyń liczy aktualnie prawie 4,5 tys. mieszkańców, przez dekady był jedną z największych wsi w kraju.