W auto, w którym była trójka dzieci i ich matka, uderzył volkswagen prowadzony przez 33-latka. Roczny chłopiec zginął na miejscu, pozostali trafili do szpitala.
Jak się później okazało, sprawca wypadku był pod wpływem amfetaminy i marihuany, nie miał prawa jazdy, a już wcześniej był karany za jazdę pod wpływem narkotyków.
Ranny w zderzeniu pięcioletni chłopiec został śmigłowcem LPR przetransportowany do szpitala przy Krysiewicza w Poznaniu.
"Miał liczne złamania" - mówi dziś Radiu Poznań rzeczniczka placówki Urszula Łaszyńska.
Chłopiec ma między innymi złamane obie nogi, złamaną miednicę i kręgosłup. W nocy z piątku na sobotę chłopiec był operowany przez zespół, który się zebrał w trybie pilnym. Na ten moment jego stan jest nadal ciężki, ale stabilny. Chłopiec jest przytomny, wszystko wygląda na to, że idzie w dobrym kierunku, natomiast zawsze w takich sytuacjach pierwsze doby po wypadku i po operacji są kluczowe i decydujące.
W trakcie badań tomografem komputerowym nie stwierdzono u chłopca ciężkich obrażeń wewnętrznych.
W innym szpitalu przebywa 3,5-letnie dziecko, które także jechało samochodem i uczestniczyło w tragicznym wypadku.
Sprawca został aresztowany na trzy miesiące. Grozi mu 12 lat więzienia.