Najgroźniej było w miejscowości Strumyk, gdzie ktoś podpalił torfowisko. Opanowanie pożaru zajęlo ponad 7 godzin. "To dla nas duży problem" - przyznaje rzecznik konińskich strażaków Sebastian Andrzejewski. "W gaszeniu traw od początku marca uczestniczyła cała armia ratowników" - dodaje.
Według Sebastiana Andrzejewskiego trawy najczęściej wypalają rolnicy. Uważają, że to najlepszy sposób na użyźnienie ziemi. Jednak podpalając łąki i pola niszczą florę i faunę. Za wypalanie traw można trafić do więzienia, zapłacić grzywnę i mieć zabrane unijne dopłaty. Problem w tym, że bardzo rzadko udaje się złapać podpalacza na gorącym uczynku.