Wielkopolska sieć marketów zapewnia w piśmie do posła Mosińskiego o swojej neutralności. "Staramy się, aby miejsce pracy było wolne od manifestowania oraz zajmowania indywidualnego stanowiska w sprawie jakichkolwiek wydarzeń politycznych" - czytamy w stanowisku firmy. Znalazły się też przeprosiny oraz obietnica, że taka sytuacja już się nie powtórzy.
Poseł Mosiński nie otrzymał jednak - tak jak tego oczekiwał - odpowiedzi od prezesa Dino. Pod pismem podpisana jest specjalistka do spraw społecznej odpowiedzialności biznesu oraz komunikacji. Podkreśla ona, że za incydentem stoi wyłącznie jedna pracownica sklepu.
Tymczasem według relacji naszego słuchacza, maseczki z wulgarnym hasłem nosiły wszystkie trzy ekspedientki. Jak czytamy w komunikacie, sprawa została przekazana do odpowiedniego działu, który ma podjąć bliżej nieokreśloną interwencję.
Poseł Jan Mosiński odpowiedź Dino opublikował w mediach społecznościowych. Napisał, że traktuje przeprosiny jako przeprosiny wszystkich, którzy poczuli się urażeni. Parlamentarzysta uznał sprawę za zamkniętą.
Jest odpowiedź na moje wystąpienie do większościowego udziałowca #DINO Wierzę, że podobne praktyki nie będą już miały miejsca. Przeprosiny, które traktuję jako przeprosiny wszystkich, którzy poczuli się urażeni przyjmuję i traktuję sprawę, jako zamkniętą.@tvpinfo pic.twitter.com/TG45RWky2U
— Jan Mosiński (@MosinskiJan) January 3, 2021
Czy Dino będzie stać na wyrzucenie z pracy tej osobniczki za propagowanie zła?