We wrześniu radni zobowiązali prezydenta do przedstawienia wyjaśnień w sprawie wynagrodzeń zarządów, a te należą do najwyższych w Polsce i wynoszą nawet 700 czy 800 tysięcy złotych rocznie.
Dziś Jacek Jaśkowiak stwierdził, że miejskie spółki w Poznaniu działają znacznie lepiej niż w innych polskich miastach.
Ja sobie zdaję sprawę, że te wynagrodzenia budzą emocje. Te wynagrodzenia zarządów są wielokrotne wyższe również niż moje wynagrodzenie. (..) Porównując te wynagrodzenia do wynagrodzeń zarządów sektora prywatnego, te wynagrodzenia w naszych spółkach w 90 procentach są niższe niż wynagrodzenia zarządów sektora prywatnego
- mówi Jaśkowiaka.
Jacek Jaśkowiak chwalił się wynikami między innymi Term Maltańskich, Aquanetu czy Modertransu.
Przewodniczący rady miasta Grzegorz Ganowicz nie ukrywał zaskoczenia, że pod koniec dzisiejszej sesji i bez zapowiedzi prezydent zdecydował się na oświadczenie w tej sprawie.
Zwrócił też uwagę na różnice w zarobkach w spółkach oraz w samym urzędzie.
Doniesienia o tym, że w zarządach spółek z roku na rok wynagrodzenie potrafi wzrosnąć o sto tysięcy złotych, w czasach, kiedy urzędnicy miejscy zarabiają w ogóle w ciągu roku sto tysięcy złotych, wydał się szaloną dysproporcją w sposobie traktowania i wynagradzania
- mówił Ganowicz.
Po swojej wypowiedzi prezydent Poznania wyszedł z sali.
Szkoda, że rozmawiamy w ten sposób, a nie w sposób przygotowany
- mówił Grzegorz Ganowicz.
Zastępca prezydenta Poznania Marcin Gołek, który został na miejscu tłumaczył później, że prezydent musiał pójść na spotkanie z ambasador Luksemburga.
Jacek Jaśkowiak zapowiedział, że do końca roku przekaże radnym wyjaśnienia na piśmie, które będą dotyczyć sytuacji miejskich spółek.