Prokuraturę zawiadomił o podrobieniu podpisu jego żony. Żony, która zmarła po odjeździe karetki.
Gdy rankiem 12 września 57-letnia kobieta zasłabła, jej mąż wezwał pogotowie. Ratownicy w mig przyjechali, dali zastrzyk, podali tabletkę i – no właśnie: co dalej? Mąż kobiety twierdzi, że domagał się jej zabrania do szpitala. Ekipa karetki mówi zaś, że pacjentka zabrać do szpitala się nie pozwoliła, co udokumentowała własnoręcznym podpisem, i to złożonym w obecności męża.
Mężczyzna jest z kolei przekonany, że podpis jego żony został sfałszowany, bo ona niczego nie podpisywała. Potrzebna będzie opinia grafologa – twierdzi Marlena Migielicz, wiceszefowa prokuratury rejonowej w Środzie Wlkp. Można wręcz powiedzieć, że na badaniu grafologicznym oparte zostanie dalsze postępowanie w sprawie, która póki co dotyczy sfałszowania dokumentów medycznych, ale teoretycznie może się przerodzić w śledztwo badające, czy nie doszło np. do nieumyślnego spowodowania śmierci.
Rafał Regulski/szym