To dlatego, że niemieckie przedsiębiorstwo, do którego należy zakład, ma problemy finansowe i złożyło wniosek o upadłość. Nie zapłaciło też za wykonane zlecenia. W polskim oddziale zatrudnione są całe rodziny. Do pracy muszą przychodzić, siedzą i czekają co będzie dalej.
Pracownicy nie dostają pensji od 10 lipca. Wtedy się dowiedzieli, że spółka - matka jest niewypłacalna. "Zostały zamrożone wszystkie przelewy" - mówi kierownik zakładu w Krajence Przemysław Weimann, który też nie dostaje wypłaty. Pilski oddział Państwowej Inspekcji Pracy zdecydował o natychmiastowej wypłacie zaległych świadczeń. Pracownicy czekają na działania syndyka i wypłaty z Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Jedynym ratunkiem i szansą dla przyszłości firmy jest jak najszybsze ogłoszenie upadłości. Wtedy zostaną wypłacone zaległe wynagrodzenia, można będzie też szukać inwestora i nowych zleceniodawców. Pracownikom pomaga gmina. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej rozpoczął wypłatę jednorazowych zasiłków dla osób w najgorszej sytuacji finansowej.
20 pracowników firmy w Krajence już się zwolniło. Większość znalazła zatrudnienie. Czekający na pensje kierownik i pracownicy liczą na to, że znajdą nowe zlecenia i nowego, uczciwego inwestora.
Kinga Grabowska/mk/szym