W Trzemesznie odsłonili tablicę upamiętniającą zbrodnię katyńską

To wyrok w głośnej sprawie jego występu w poznańskim klubie, kiedy na scenie pojawił się z dmuchaną lalką, której na twarz przyklei zdjęcie arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Marek M. twierdził, że to była jego odpowiedź na słowa metropolity o "tęczowej zarazie".
Najpierw prokuratura oskarżyła mężczyznę o nawoływanie do zabójstwa metropolity krakowskiego, bo Marek M. miał symulować podcięcie gardła lalce. Od tego zarzutu został prawomocnie uniewinniony, ale po uchyleniu wyroku przez Sąd Najwyższy, teraz Sąd Okręgowy badał, czy mogło dojść do znieważenia arcybiskupa Marka Jędraszewskiego. Ze względu na charakter zarzutu drugi proces apelacyjny toczył się przy drzwiach zamkniętych.
Rozprawa toczy się niejawnie. Publiczne ogłoszenie ustnych motywów wyroku niweczyłoby sens niejawnej rozprawy i sens ochrony gwarantowanej pokrzywdzonemu, szczególnie przed publicznym i wielokrotnym roztrząsaniem kwestii, które mogą godzić w jego dobra osobiste
- tłumaczył sędzia Rafał Parnowski.
Dlatego uzasadnienie wyroku także było niejawne. Oskarżonego nie było w sądzie. Nie stawiła się także jego obrońca. Prokuratura, która odwoływała się od wyroku uniewinniającego, może złożyć kasację do Sądu Najwyższego.
Metropolita krakowski ani razu nie pojawił się w sądzie. Sąd - mimo wniosku obrońcy - nie wezwał go także na świadka.
CZYTAJ TAKŻE:
Mariolkaa Rebell uniewinniona. Sędzia: "Występy drag queen mają specyficzny charakter"