To dlatego, że gnieźnieński PKS zlikwidował ponad trzydzieści kursów i domaga się teraz dopłat od samorządów.
- Dla niektórych mieszkańców podgnieźnieńskich miejscowości likwidacja kursów PKS oznacza zagrożenie utraty pracy, bo osoby, które nie mają prawa jazdy zostały pozbawione jedynej możliwości dojazdu do Gniezna między innymi z Rybna Wielkiego w gminie Kiszkowo - mówią pasażerowie na dworcu PKS.
Dla uczniów likwidacja kursów oznacza konieczność zwalniania się z lekcji żeby zdążyć na wcześniejsze autobusy. W innym przypadku byliby zmuszeni na godzinne oczekiwanie na dworcu PKS, co w zimie może być uciążliwe.
Nowy prezes PKS w Gnieźnie Tomasz Zieliński wyjaśniał, że do nierentownych kursów powinny dopłacać samorządy gminne lub powiatowe. To na nich spoczywa obowiązek zapewnienia komunikacji.
O wspólne porozumienie z gminami apeluje gnieźnieński poseł Krzysztof Ostrowski.
PKS zapowiada negocjacje w sprawie dopłat z gminami powiatów gnieźnieńskiego i wrzesińskiego. Średnio ma to kosztować gminę ok 5 tysięcy złotych miesięcznie.