Proces trwa od końca ubiegłego roku. Sąd cały czas przesłuchuje świadków. Żadna z oskarżonych osób nie przyznaje się do winy. Jacek D. - mąż zamordowanej - w sądzie odmówił składania wyjaśnień. Obciążają go jednak wyjaśnienia jego przyjaciółki Magdaleny M. - oskarżonej o pomoc w zbrodni.
Kobieta szczegółowo opisała, jak w czwórkę - razem z 9-letnim wówczas synem oskarżonego i ofiary - pojechali do lasu. Poszkodowana już wtedy była pobita. Do zabójstwa doszło w lesie w Marianowie Brodowskim. Oskarżony Jacek D. po zatrzymaniu utrzymywał, że cała rodzina została uprowadzona przez gangsterów. Tę wersję powtarzał podczas przesłuchania także syn małżonków.
Tymczasem przyjaciółka Jacka D. utrzymuje, że nie widziała zabójstwa, ale przypuszczała, że "w lesie mogło się stać coś złego". Twierdzi, że sama działała pod wpływem strachu przed głównym oskarżonym. Biegły psychiatra powiedział przed sądem, że oskarżona ma co prawda osobowość bierno-zależną, ale w sprawach fundamentalnych, takich jak zabójstwo, była w stanie się przeciwstawić - nawet jeżeli była z oskarżonym w związku emocjonalnym.