Okazuje się, że gabinet Prezesa Rady Ministrów może działać bez czterech wicepremierów, których stanowiska zlikwidowano po wejściu do rządu lidera Prawa i Sprawiedliwości
- przekonywał Jan Strzeżek postulując dalsze redukcje w administracji rządowej.
Zdaniem Strzeżka i jego konińskiego kolegi, Jakuba Eltmana - w rządzie nie potrzeba aż tylu pełnomocników i sekretarzy stanu.
Kilkadziesiąt fejkowych stanowisk stworzono po to, by przyjaciele premiera i prezesa Kaczyńskiego mieli samochody z kierowcą, gabinety z sekretariatem, i aby ludziom w partii żyło się lepiej
- ironizował Strzeżek.
Zdaniem byłego działacza Porozumienia Jarosława Gowina - koszt obsługi tych stanowisk sięgać może ponad milion zł miesięcznie.
My proponujemy, żeby pełnomocnicy rządu mogli funkcjonować co najwyżej w liczbie jednego na resort i pięciu w Kancelarii Premiera, dlatego, że tworzenie fałszywych stanowisk absolutnie mija się z celem.
Jan Strzeżek zapewnia, że podobny pogląd na przerost administracji ma Władysław Kosiniak-Kamysz - z Koalicji Polskiej. Dodajmy, że Strzeżek, były działacz Porozumienia - Jarosława Gowina, sam doświadczenie zawodowe zdobywał w administrzcji rządowej.