Zwycięzca zjadł sześć porcji po około 400 gramów każda. "Byłem głodny" - przyznał zaraz po wygranej pan Marcin z Jeżyc.
- Kim jestem? Jestem zwycięzcą. Nie było tak źle. Miałem wspaniały doping. Chciałbym, żeby Tomek też wypowiedział się do mikrofonu. Z radia się pytają czy wierzyłeś, że wygram.
- Wierzyłem.
- Dzięki dopingowi Tomka zostałem zwycięzcą.
Nowy mistrz w jedzeniu pyry zrobi sobie przerwę od jedzenia ziemniaków przynajmniej do kolacji. Już dziś zapowiedział udział w zawodach w przyszłym roku.
Do pobicia jest też rekord z pierwszego konkursu. Zeszłoroczny czempion zjadł prawie dwa i pół kilograma pyry z gzikiem,
czyli minimalnie więcej niż tegoroczny zwycięzca.
Uczestnicy konkursu jedli pyry polskiej odmiany Mariola oraz gzik ze spółdzielni mleczarskiej we Wrześni. Dania przygotował Pyra Bar.