Poszło o dwa artykuły, w których gazeta napisała też, że Wiara Lecha ma nieformalną umowę z klubem i pilnuje porządku podczas meczów. Sędzia Ewa Pijańska powołała się między innymi na słowa poprzedniego szefa stowarzyszenia kibiców, który był świadkiem w sądzie. Mówił on: "Niegrzeczni chłopcy mają autorytet i także dzięki temu na stadionie jest spokój. Legenda niepokonanej "bojówki" Lecha tylko nam pomaga. Mamy umowę z klubem, że jako stowarzyszenie zapewniamy na stadionie spokój".
Z wyroku sądu był zadowolony autor artykułów Piotr Żytnicki. - Sąd uznał, że działaliśmy w interesie społecznym. Na mecze Lecha chodzą tysiące ludzi i oni mają prawo wiedzieć kto i jak dba o och bezpieczeństwo, jak klub układa sobie współpracę z kibicami i czy ludzie, którzy są na stadionie mogą być zagrożeniem - mówi.
To na pewno nie koniec sprawy. Marcin Kawka z zarządu Wiary Lecha już zapowiedział apelację.