NA ANTENIE: HEY ROCK N ROLL/SHOWADDYWADDY
Studio nagrań Ogłoszenia BIP Cennik
 

Kogo w wyborach prezydenckich poprze Prawica Rzeczpospolitej?

Publikacja: 08.07.2020 g.19:18  Aktualizacja: 09.07.2020 g.09:55 Roman Wawrzyniak
Poznań
Gościem popołudniowej rozmowy Radia Poznań był były wicemarszałek Sejmu i europoseł Marek Jurek, założyciel Prawicy Rzeczypospolitej.

Roman Wawrzyniak: Chciałbym zacząć od tego, kogo w wyborach prezydenckich poprze Prawica i dlaczego?

Marek Jurek: Prawica już poparła prezydenta Andrzeja Dudę. Ja również poparłem go osobiście. Wybór jest zamknięty. Andrzej Duda, Rafał Trzaskowski. Z jednej strony polska rzeczywistość, która ma plusy i minusy, sprawy załatwione i nie. Z drugiej Rafał Trzaskowski, czyli program całkowitej zmiany Polski. Od prawodawstwa dotyczące praw rodziny, edukacji, po tak naprawdę status Polski w Europie. Nikt chyba nie jest w stanie przytoczyć jednej wypowiedzi, w której Rafał Trzaskowski zająłby krytyczne stanowisko wobec jakichś decyzji Unii Europejskiej. Tym samym prezentowałby samodzielnie stanowisko. My jesteśmy Europejczykami, dumnym narodem. Szóstym narodem w strukturach Unii, który ma prawo do swojego politycznego wpływu i potrzebuje prezydenta, który będzie chciał te wpływy wywierać.

Na swojej stronie internetowej piszecie tak: "W wyborach najważniejszym zadaniem narodowym jest powstrzymanie rewolucji nihilizmu, jaką niesie ewentualna prezydentura Rafała Trzaskowskiego. Co to oznacza?

Oświadczenie władz prawicy. Myślę, że chodzi o obawę przed odejściem od zasad konstytucyjnych, które jasno definiują nasze obowiązki wobec dziedzictwa narodowego, które stanowi o tym, że Polska jest krajem suwerennym, mającym nie tylko takie atuty jak armia, waluta narodowa czy wreszcie prawa rodziny. Rzeczpospolita chroni rodzinę, która ma swój naturalny ustrój. I to jest obowiązek każdej władzy publicznej. Tak naprawdę wybór władzy, która jest przeciwko tym wartościom, oznacza, pomijając wszystko inne, początek wielkich perturbacji, których Polsce należy oszczędzić.

Czy potrzebna jest inicjatywa Andrzeja Dudy wpisania do konstytucji przepisu o zakazie adopcji dzieci przez pary jednopłciowe?

Ten przepis warto sformułować inaczej. Że prawo do adopcji jest prawem przysługującym rodzinie. Rzeczpospolita wspiera to, żeby dzieci, które tracą opiekę rodzinną, mogły otrzymać opiekę w innej rodzinie. Zgodnie z tym porządkiem, który konstytucja chroni. Z porządkiem, który zakłada, że rodzina ma swój naturalny ustrój biorący początek z monogamicznego związku. Państwo ma to wspierać. Nie ustanawiać czy rewidować.

Pan prezydent pewnie liczył na to, że politycy, którzy opowiadają się za normalnością, także ci z Platformy Obywatelskiej, jednak zagłosują za takim wpisem. Chociaż dzisiaj prominentny polityk PO, Sławomir Neumann, dla radia RMF zapowiedział, że Koalicja Obywatelska nie poprze żadnych zmian w konstytucji. Z drugiej strony mamy Małgorzatę Trzaskowską, która w wywiadzie dla Wysokich Obcasów mówi, że na marsze czarnych parasolek zabierała dzieci.

Te marsze to są symbole opozycji wobec wartości konstytucyjnych. Pamiętajmy, że to są wielkie, proaborcyjne manifestacje ignorujące zupełnie to, że konstytucja, zgodnie z wykładnią Trybunału Konstytucyjnego zredagowaną przez Andrzeja Sola. Człowieka, który sympatyzuje raczej z opozycją. W orzeczeniu z 28 maja 1997 roku mówi, że podstawą demokratycznego państwa prawa jest ochrona życia ludzkiego od poczęcia w każdej jego fazie. Ja byłem w tym czasie w Parlamencie Europejskim i byłem naprawdę przygnębiony widząc taką grupkę siedzących razem w "narodowej" grupie, bo zazwyczaj siedzą rozdzielni. Ale akurat posłowie PO przebrali się na czarno, zbili się w grupce i słuchali skrajnie lewicowych deklaracji w czasie tej debaty. Już nie chodzi o te, że to były ataki na rząd, któremu są przeciwni. Uważam, że kraju trzeba bronić nawet za granicą. Nie należy brać udziału w tego rodzaju demonstracjach. Ale tam były ataki na polskie porządek konstytucyjny. Na te zasady, które w okresie pierwszego ćwierćwiecza niepodległości, w czasie pontyfikatu JP2, zgodnie z całym dziedzictwem Solidarności, położyliśmy jako fundament Rzeczypospolitej. Obrażano to orzeczenie z 1997 roku. A posłowie Platformy nie byli w stanie tego zrozumieć. Ze współczuciem patrzyłem na jednego posła tej partii, Jana Olbrychta, który usiadł z dala od tej grupy i z wyraźną melancholią patrzył na to, jak jego partia nie chce bronić zasad, na których oparta jest polska konstytucja. Natomiast jeśli chodzi o Rafała Trzaskowskiego, to on reprezentuje nie tylko główny nurt obozu politycznego, ale jego radykalne skrzydło. Więc Polsce trzeba oszczędzić tej rewolucji, którą on reprezentuje.

Chciałem zapytać o wyborców Szymona Hołowni. Mówi się, że to albo jego wyborcy, albo Krzysztofa Bosaka, mogą mieć decydujący głos w sprawie rozstrzygnięcia wyborów w niedzielę. Czy są jakieś argumenty dla wyborców Szymona Hołowni, które mogłyby ich przekonać do zagłosowania za Andrzejem Dudą?

Ci ludzie, którzy głosowali na Szymona Hołownie, raczej głosowali, jak sądzę, za złagodzeniem napięć politycznych w kraju.

Trochę taki anty PO-PiS.

Myślę, że głównie przeciwko wojnie polsko-polskiej. Cokolwiek by się myślało o projektach PO-PiS'u, wobec których ja byłem nawet wtedy sceptyczny, kiedy one się pojawiały na początku lat 2000. To raczej wyborcy Hołowni to są ci, którzy tęsknią do tego nastroju zgodnej pracy politycznej, niż do eskalacji konfliktu. Tymczasem zarówno w planie narodowym, jak i europejskim, Rafał Trzaskowski to jest człowiek, który nie szuka sposobu, podobnie jak niektórzy politycy opozycji jak Władysław Kosiniak-Kamysz. To nie jest próba skupienia wysiłku narodowego wobec pozytywnych postulatów, tylko zawzięta walka z władzą. W moim przekonaniu na dyskusję o tym, jak poszczególne sprawy polskie należy rozstrzygać przyjdzie czas po wyborach, ale dzisiaj mamy wybór zamknięty. Między polską rzeczywistością, jej plusami i minusami, które reprezentuje prezydent. Z drugiej strony rewolucją, którą reprezentuje pan Rafał Trzaskowski.

Chciałbym zapytać o to, co wyprawiają ostatnio niemieckie media w Polsce. Zamiast przeprosin od naczelnej Faktu mieliśmy atak na prezydenta Andrzeja Dudę. Do tego arogancja naczelnego Die Welt. O czym to świadczy?

Jestem najdalszy od poglądów pani profesor Płatek. Wiadomo, że to jest osoba związana z tym najbardziej radykalnym skrzydłem opozycji. A nawet ona kierując się argumentami merytorycznymi stwierdziła, że prezydent w sprawie tego ułaskawienia, za które w sposób barbarzyński był atakowany w Fakcie, postąpił słusznie. Nie ułaskawił człowieka z odbycia kary więzienia, którą ten odbył w całości, ale przychylił się do prośby rodziny, żeby ułatwić kontakty z rodziną. W ogóle to, co zrobił Fakt i cała ta kampania była rzeczą skandaliczną. Niszczącą życie publiczne i kryteria porozumiewania się między Polakami. Jestem bardzo przygnębiony tym, że Rafał Trzaskowski tym swoim projektem zniesienia prawa łaski wobec niektórych kategorii przestępstw w tę kampanię się wpisał. Przywódca polityczny powinien być człowiekiem, który jest w stanie zrezygnować z jakiejś okazji do ataku na swojego oponenta. Dlatego, że powinien prowadzić spór w rzeczach ważnych, a nie uczestniczyć w jakichś niegodnych atakach, a tym bardziej na prezydenta, który wykonuje prerogatywy swojego urzędu. A to pokazuje niestety, że w tej walce politycznej obóz, który reprezentuje Rafał Trzaskowski może chwytać się każdej metody i przekrętu. Tak jak było z kampanią politycznego ruchu homoseksualnego wspartą przez media i polityków opozycji. Czy tak jak z tą historią. Emocjonalna reakcja prezydenta jest całkowicie, po ludzku, zrozumiała.

A może jest po prostu tak, że międzynarodowy biznes, w tym media z obcym kapitałem, robiące w Polsce potężne interesy, obawiają się repolonizacji polskiej gospodarki albo tych mediów, którymi zarządzają. Dlatego zainteresowane są zmianą władzy.

To jest fragment większej rzeczywistości. Myślę, że wszyscy ci, którzy na zachodzie są zainteresowani podporządkowaniem Polski tym roszczeniom europejskiego federalizmu, idącym bardzo szeroko. Od uczynienia z nas kraju otwartego na jakąś totalną penetrację obcego kapitału przez szukanie władz polskich, które zgodzą się na likwidację waluty narodowej, z przywilejów konkurencyjności, z których dzisiaj tak jak Czesi czy Szwedzi korzystamy, aż po idące jeszcze dalej projekty unifikacji politycznej. Wszystkie te ośrodki opinii marzą o zmianie prezydenta w Polsce. Dlatego nie trzeba być zwolennikiem prezydenta Dudy, żeby bronić suwerennych interesów Rzeczypospolitej i bronić Polski przed tego rodzaju interwencjami. Do tego, żeby znaleźć władzę, która będzie wygodna dla zagranicy. Myśmy widzieli to już pod wieloma względami w latach 90, kiedy czy to w umowach międzynarodowych pomijano istotne sprawy dla Polski. Takie jak mniejszości polskich w Niemczech. Pamiętam tamte debaty, kiedy tłumaczyłem, że Polacy w Niemczech mają prawo korzystać z tego statusu z wielu względów. Tak jak przed wojną premier Mikołajczyk, który był Wielkopolaninem, ale urodził się w Westfalii. Tak jak Polacy, którzy mieli prawo, uciekając przed komunizmem, skorzystać z prawa obywatelstwa republiki federalnej. Skoro ich dziadkowie czy pradziadkowie mieli to obywatelstwo niemieckie, bo byli zmuszeni do służby w armii niemieckiej pod Sedanem. Ilu takich ludzi było w Wielkopolsce czy na Śląsku. I wtedy mówiliśmy o tym. Pamiętamy fatalny sposób przeprowadzenia prywatyzacji zakładający tę niewidzialną rękę rynku. Pamiętamy sprawy tego powszechnego programu prywatyzacyjnego Janusza Lewandowskiego, przed którego konsekwencjami przestrzegałem już wtedy w Sejmie, ale nikt nie chciał słuchać. I Rafał Trzaskowski reprezentuje taki powrót do najbardziej bezrefleksyjnego nurtu tamtej polityki. Po prostu twierdzenie, że wystarczy się dostosowywać do zagranicy i ich oczekiwań, żeby w kraju działo się dobrze.

Ale ma za sobą potężne media. I nie tylko, jak widzimy.

Jest wielu Polaków, którzy w tej czy innej sprawie nie zgadzają się z rządem i szukają alternatyw. Ale naprawdę to nie jest dobra alternatywa. W pierwszej turze wielu Polaków nie głosowało na Andrzeja Dudę, bo uważaliśmy, że w wielu sprawach władza nie zrobiła wszystkiego, co mogła. Wiele konfliktów jest niepotrzebnych. Ale dzisiaj wybór jest zamknięty. Wybieramy między Polską taką, jaka jest, w której jeszcze możemy coś zrobić i domagać się zmiany. A z drugiej strony jest rewolucja i to w duchu połączenia presji z zagranicy z tą kompletnie bezrefleksyjną polityką. Przy czym nawet słowo polityka wziąłbym w cudzysłów. Bo jednak polityka to jest działanie celowe, które widzieliśmy w pierwszej połowie lat 90. To jest tradycja niewykorzystanych szans polskiej niepodległości. W zbyt wielu sprawach te szanse potem wykorzystaliśmy, żeby w tej chwili wracać do tego, delikatnie mówiąc, bezrefleksyjnego okresu polskiej polityki.

https://radiopoznan.fm/n/T1JxJJ
KOMENTARZE 2
Robert Es
Robert Es 09.07.2020 godz. 17:05
Podczas wypełniania karty do głosowania trzeba mieć na uwadze, że mając wiedzę i świadomość programu R. Trzaskowskiego będziemy mieli moralny udział w tym, co zdecyduje, co podpisze. A czego chce zalegalizowania aborcji - udział w zabójstwie, legalizacja par jednopłciowych - udział w cudzołóstwie, kryje czyścicieli kamienic - udział w złodziejstwie, jest kłamcą lub ma słabą pamięć, bo jak można powiedzieć, że nie był posłem gdy głosowano nad ustawą o wieku emerytalnym. Może zapomniał, bo był słabym posłem, nie przykładającym się, jest przystojną figurką na szachownicy możnych tego świata. Głosował bez zastanowienia, jak mu kazano. Tylko Duda, choć wolałbym Pana Marka Jurka
W G
Wredny 09.07.2020 godz. 10:41
Zgadzam się z opinią pana Marka Jurka i właśnie dlatego pan A.Duda powinien wygrać w pierwszej turze, bo wtedy szanse były największe. Dwa tygodnie temu cała szeroko pojęta lewica była podzielona w głosach. Dzisiaj jest zwarta, zjednoczona i stoi murem przeciwko Dudzie, a to zły prognostyk.
Zło w Polsce zawsze było silne, bo jest bardzo głęboko i długo zakorzenione w polskim społeczeństwie, oraz powiązane z wieloma istotnymi gałęziami gospodarczymi co przekłada się na głosy zwykłych obywateli. Trudno jest wykorzenić coś co jest przekazywane z dziada pradziada na potomków od najmłodszych lat. Coś co wpaja się dzieciom i je oszukuje wmawiając od dziecka, że to jest dobre. A najgorsze jest to, że często robią to rodzice, których wcześniej indoktrynowali ich rodzice (bardzo dobrze było widać to na czarnych marszach gdzie rodzice zabierali swoje dzieci i w ten proceder wmanipulowywali). To niekończąca się nakręcająca spirala zła.