Operacja odbierania koni wkroczyła w najtrudniejszą fazę. Zwierzęta znajdujące się na wybiegach są wyłapywane przy pomocy lassa. - Część stajni jest pozamykana. Musieliśmy dostać się do środka na własną rękę - mówi Grzegorz Bielawski z pogotowia dla zwierząt. Podczas interwencji na miejscu pojawili się właściciele terenu. Nie chcieli jednak komentować sprawy. - Nie jesteśmy właścicielami zwierząt - wyjaśnili.
Sprawa zaniedbywanych koni wyszła na jaw po publikacji w internecie drastycznego filmu. - Konie były wychudzone, dawki jedzenia dla nich były minimalne i ściśle kontrolowane. Jeżeli ktoś dawał im za dużo jedzenia, zwracano mu uwagę - mówi autorka materiału Milena Włodarczyk. Zwierzętom podawano środki uspakajające. Konie są zdziczałe więc załadunek jednej sztuki trwał nawet pół godziny.
Policja zakończyła oględziny gospodarstwa dopiero o godz. 3 w nocy. Dwa konie niestety nie przeżyły transportu