W domu kobiety miał panować ogromny bałagan, nie było też jedzenia, a jej 10-miesięcznego syna dokarmiali sąsiedzi.
"Nastolatka była znana policji, jednak ostatnia interwencja okazała się kluczowa" – mówi rzecznik prasowy pilskiej policji Jędrzej Panglisz.
Tak naprawdę w całym domu panował bród, było duszno i unosił się nieprzyjemny zapach. Na podłodze leżały m.in. resztki jedzenia, stare pieluchy, a także odchody psów. W lodówce brakowało jedzenia dla ludzi, a z ustaleń policjantów wynikało, że dziecko było karmione parówkami, które przynosił sąsiad. W trakcie interwencji, kobieta rozmawiała z dzielnicową i przyznała, że podczas krótkiej nieobecności syna w domu zażyła amfetaminę. Całe prowadzone śledztwo będzie zmierzało w kierunku wyjaśnienia, czy sprawowała ona opiekę nad swoim 10-miesięcznym synem, będąc pod wpływem narkotyków.
Kobieta została zatrzymana, a chłopczyk trafił pod opiekę pogotowia rodzinnego. 18-latka usłyszała już zarzut narażenia swojego syna na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, a także opiekę nad nim pod wpływem środków psychotropowych. Grozi jej 5 lat więzienia.