Dziś w poznańskim Sądzie Okręgowym oskarżeni przyznali się do winy. Powodem desperackiego kroku, który miał być ostatecznie rozszerzonym samobójstwem, był szantaż sąsiadki. To wersja oskarżonej. Sąsiadka, która także usłyszała zarzuty, wezwana jako świadek zaprzeczyła, że do czegoś takiego doszło.
Prokurator ze szczegółami opisała, jak matka próbowała zabić córkę. Pomagał jej syn. - Działając wspólnie próbowali ją zabić. Najpierw w sposób nieudolny - mówiła prokurator.
Kobieta w altanie na działce odkręciła gaz, ale było go za mało. - Następnie oboje dwukrotnie przy użyciu sznurków, a także rąk, usiłowali pozbawić Olgę życia. Za każdym razem traciła przytomność i oskarżeni będąc przekonanymi, że dziewczynka nie żyje, chcieli samu targnąć się na swoje życie - dodała prokurator.
Do tego nie doszło, bo Olga się ocknęła. Jej matka w sądzie nie chciała składać wyjaśnień. Z tych złożonych w śledztwie wynika, że była terroryzowana. Sąsiadka miała obwiniać jej rodzinę o to, że jej syn trafił do więzienia. Groziła, że wywiezie 10-latkę do domu publicznego. Oskarżona bała się sąsiadki i jej wierzyła. Brała pożyczki i przekazywała jej pieniądze.
Dlaczego nie zawiadomiła policji? - Sąsiadka mówiła, że jest kobietą mafii i mamy robić wszystko, co ona nam każe - mówiła oskarżona. Proces jej sąsiadki jeszcze w tym miesiącu rozpocznie się w Rawiczu. W tamtym śledztwie kobieta przyznała się do gróźb karalnych, ale nie do wyłudzenia pieniędzy.
Co to za patologia?! Skąd się tacy ludzie na tym świecie biorą?
Teodor a ciebie to nie dziwi, że chcieli zabić dziecko żeby bronić przed ssdiadką? Co to za obrona i od kiedy morderstwo jest obroną?