Mariola P. obiecywała pomoc w kupnie zadłużonych lokali i spłacie długów. Pieniądze przekazywane przez przyszłych lokatorów nie trafiały jednak na konto ZKZL-u czy PKP, do których należały zadłużone mieszkania. Pan Jacek przekazał oskarżonej ponad 113 tysięcy złotych. Nie spodziewał się oszustwa. Zamieszkał w lokalu, które - jak się okazało - nadal miało zadłużenie.
- Ja bym nigdy na takie coś nie poszedł. Na pewno nie poszedłbym na takie sprawy, jak oszustwo. Bardzo się czuję oszukany, bo teraz dostałem wymówienie tego mieszkania, że je nieprawnie zajmuję. To nie tylko mnie oszukała. Także ja jestem nie pierwszy taki. Ponad milion złotych stracili ludzie. Na jedno mieszkanie było czterech chętnych ludzi - mówił przed sądem pan Jacek.
Mariola P. przyznała się do części zarzutów. Potwierdziła, że brała pieniądze od przyszłych lokatorów, ale zaprzeczyła, by fałszowała akty notarialne. Dziś oskarżona nie chciała składać wyjaśnień ani odpowiadać na pytania. Zarzuty, jakie jej postawiła prokuratura, dotyczą lat 2009 - 2011. Przez prawie 6 lat sprawa była zawieszona, bo oskarżona chorowała.