Wszystko po to, by nie doszło do takiej sytuacji jak z łosiem, kilkanaście dni temu. Przypomnijmy, żaden z uprawnionych konińskich weterynarzy, nie chciał użyć broni, by uśpić łosia zaklinowanego pomiędzy murem domu a ogrodzeniem. Śledztwo wyjaśniło, jak zwierzę trafiło do Konina. Przyprowadził je człowiek, tylko po to, by zrobić zwierzęciu atrakcyjne zdjęcia.
Łoś pojawił się w Koninie dwa tygodnie temu. Spłoszony uwięził się pomiędzy jednym z domów a jego ogrodzeniem. Około sześciu godzin zajęło znalezienie kogoś, kto zechce mu pomóc. Wszystko trwało za długo - łosia nie udało się uratować. Historia zapoczątkowała rozmowy w całej Wielkopolsce na temat tego - jak do takich zdarzeń jesteśmy przygotowani.