Kopalnia oferowała im także otaczające bloki grunty, jednak mieszkańcy nie chcieli ponosić dodatkowych kosztów. Nie przewidzieli, że ktoś w przyszłości może wykupić grunty otaczające ich bloki i zagospodarować je według swojego uznania. A tak się właśnie stało.
Place wokół bloków wygrodzono, mają tam być płatne parkingi, ale przy okazji ograniczono mieszkańcom (i służbom ratunkowym) dojazd, a więc i dostęp do bloków. Jedyna droga dojazdowa przebiega przez teren należący do pobliskiego sanepidu. Placówka chce tam urządzić parking dla klientów i pracowników montując na wjeździe bramę. To odetnie mieszkańców od świata. Już teraz kłopoty z dotarciem pod bloki mogą mieć służby ratunkowe
- mówi jeden z mieszkańców.
Strażacy oglądali to wszystko, doszli do wniosku, że dojazdu nie muszą mieć, straż sobie da radę ze wszystkim
- dodaje.
Miasto nie jest stroną w tej sprawie - mówi burmistrz Turku. Rozwiązaniem są rozmowy mieszkańców z nowym właścicielem gruntu - tłumaczy Romuald Antosik.
Najskuteczniej to by się załatwiło to w taki sposób, żeby ten teren był udostępniony tym mieszkańcom ze strony właściciela tego terenu na drogi dojazdowe
- mówi Romuald Antosik.
Mieszkańcy musieliby odkupić część gruntu i przekazać go miastu, na razie jednak znów odezwała się niechęć do ponoszenia wydatków i zdecydowano się na inny krok.
Prawdopodobnie jest już złożony wniosek do sądu, żebyśmy mieli w księgach wieczystych, że taki i taki kawałek jest nasz. Że nam po prostu zagwarantuje, że właściciel nie będzie tam robił nic w ramach służebności
- mówi mieszkaniec.
Burmistrz powiedział nam, że jeżeli mieszkańcy dojdą do porozumienia z właścicielem gruntu, co do sposobu przekazania go miastu - samorząd zajmie się utrzymaniem dojazdu i chodnika, jednak wykup terenu przez miasto jest - ze względów prawnych mało prawdopodobny.