Nawet pogoda sprzyjała organizatorom święta. Po pochmurnym i deszczowym poranku, po południu, wyszło słońce. - Przyszłam zobaczyć, bo po co siedzieć w domu, jak słoneczko świeci i jest ładnie.
Parada była najbarwniejszym elementem święta Fyrtla Garbary. Przyjechali na nią poznaniacy z innych dzielnic. - Przyszedłem z ciekawości, jestem z Rataj. Przeczytałem ogłoszenie. Jestem z Ognika z Grunwaldu. Zmienił się tu rynek, bo tu było gorzej, pełno śmieci, a teraz jest inaczej - mówili poznaniacy.
Takie sąsiedzkie spotkanie było też okazją, by pokazać, co dzieje się na Garbarach i okolicznych ulicach. W tej części Poznania działa sporo galerii sztuki i zakładów rzemieślniczych. - Pokazuję moje prace, które do tej pory zrobiłam. Prowadzę warsztaty z szydełkowania. Jest dużo dzieci chętnych, które potem wracają do domu po pierwszych próbach i w domu, ktoś gdzieś się tam cieszy, bo wraca moda na szydełkowanie - mówiła poznanianka, która na pobliskiej ulicy Krakowskiej prowadzi warsztaty z szydełkowania.
W święto fyrtla zaangażowali się lokalni społecznicy, rzemieślnicy, uczniowie i nauczyciele pobliskich szkół. Sporo było rodzin z Ukrainy. W paradzie szły także tancerki z tego kraju.