Uczestnicy białostockiej manfestacji zostali zaatakowani przez kontrmanifestanów. Zidentyfikowano już prawie stu, policja zapowiada ich ukaranie.
"Przyszłyśmy, bo chcemy zaprotestować przeciwko nienawiści, której ofiarami zostały osoby z Białegostoku - mówi Ada. Jej koleżanka Marta dodaje: - Dyskutujemy, a nie bijemy się.
- Chcemy stać po stronie tych, którzy wykluczają czy tych, którzy są wykluczani; po stronie tych, którzy biją czy są bici? - pytała, stojąc na szczycie schodów Arkadii, współorganizatorka wydarzenia Magdalena Gutowska.
Głos oddano także Krzysztofowi Żukowskiemu, który był w sobotę w Białymstoku: - W ruch poszły kamienie, butelki i petardy. Część kiboli ruszyła w naszą stronę próbując wyrwać flagi i nas straszyć - relacjonował mężczyzna.
Podczas manifestacji narzekano na prawicę, ale nie tylko. Katarzyna Czarnota z Rozbratu przekonywała, że za "przedpogromową atmosferę" odpowiadają również środowiska neoliberalne. Jej zdaniem, budowały sobie potrzebne w wyborach poparcie społeczne na dyskryminacji i na ruchu LGBT+. Ze sceny padły też słowa, że "wyśmiewanie kiboli ze względu na ich uzębienie tylko pogorszy sytuację."
Manifestację zakończyło wspólne zdjęcie. Ludzie na placu Wolności pozowali z uniesionymi kolorowymi kartkami. Policja szacuje, że udział w poznańskiej manifestacji wzięło tysiąc osób, organizatorzy: półtora tysiąca.