Była przytomna i świadoma sytuacji. Zaopiekowali się nią lekarze. W momencie odnalezienia Pani Maria stała w polu kukurydzy, około 20 metrów od drogi. Miała ze sobą rower, oparty o kukurydzę. Wzywała pomocy. Jej wołanie usłyszał kombajnista, który akurat zatrzymał się na drodze. Rychło zjawiła się policja i straż pożarna, potem pogotowie.
Kobieta rozpoznawała znajome twarze. Wyrażała skruchę z powodu narobienia rodzinie kłopotów. Miała ze sobą pustą butelkę po wodzie mineralnej. Ratownicy ułożyli ją na noszach w cieniu, dali pić.
Jeden ze strażaków powiedział nam, że kobieta była odwodniona i gdyby w tym upale dłużej pozostawała sama bez opieki, jej zdrowie i życie byłoby zagrożone.
Kobieta zniknęła w poniedziałek rano, nie miała ze sobą dokumentów i telefonu. W jeziorze kórnickim i lasach szukało jej kilkadziesiąt osób: strażacy, policja, grupy specjalistyczne, uruchomiono też jasnowidza. Nie wiemy, dlaczego kobieta zniknęła i czy zrobiła to celowo.