Mimo próśb rodziców i policjantów karetka nie pojechała po dziecko z bardzo wysoką gorączką. Dyspozytor odmówił transportu do szpitala. Półroczną dziewczynkę z Nowej Wsi policjanci zawieźli do szpitala w Wolsztynie radiowozem.
- Wcześniej funkcjonariusze z Przemętu pomogli matce dziecka schładzać organizm dziewczynki - mówi Andrzej Borowiak z wielkopolskiej policji. - Poproszeni przez rodziców o pomoc przewieźli dziewczynką to szpitala. Tam dziecko otrzymało odpowiednią pomoc medyczną. W tej sprawie do tej pory nie wpłynęło do nas żadne zawiadomienie związane z tym, że dyspozytor nie wysłał karetki na prośbę rodziny. Nie prowadzimy dochodzenia.
Andrzej Borowiak zapytany, czy policjanci z Przemętu dostaną nagrodę, odpowiada, że nie wie, ale zaznacza, że wypełniali swoje obowiązki, co jest w jego ocenie normalną sprawą.
To co piszesz to typowe i rutynowe tłumaczenie a jaka jest prawda i jak traktowani są pacjenci wszyscy wiedzą i widzą na SOR!
Wszystkim, którzy uważają że ratownictwo medyczne to darmowy transport życzę, aby w stanie zagrożenia życia trafili ma "dobrego" dyspozytora, który rozsyła karetki z przyczyn socjalnych do wszystkicj pacjentów, którzy zechcą zażądać. A życie z z czlowieka z zatrzymaniem krążenia ucieka..., ucieka, ucieka,... Po 4 minutach dla mózgu bezpowrotnie. Fajnie też, że policja w ramach medialnego PR-u zajmuje się usługami transportowym. Lansik zamiast łapania przestępców. Szkoda, że zapitago menela tak chętnie nie wożą na badanie do SOR-u tylko wymuszają przyjazd karetki (jednej z 3-6na powiat) dla wypisania papieru. Dysfunkcyjnej mamuśce przypominam, o podstawowych zasadach postępowania przy gorączce i obowiązkowych wizytach lekarza domowego. A Wy dziennikarze nie czujecie, że robiąc medialne samosądy na dyspozytorach wykonujących prawidłowo swoją pracę odbieracie osobom, których życie jest zagrożone, szansę na ratunek!? Panie Butlewski, widział Pan rozpacz rodziny pacjenta, który zmarł, bo najbliższą karetka pojechała do leżącego na trawniku pijaka a umierający czekał 20 minut na ambulans z odległego punktu stacjonowania? Nieeee!? To proponuję 24-godzinną relację z dyżuru któregoś z poznańskich zespołów ratownictwa medycznego. Wtedy Pan zrozumie jak niemały jest dziennikarski cmentarzyk