Mężczyzna pisał do kobiety, w końcu zaproponował kolację w Walentynki. Kiedy Lidia S. nie zgodziła się, oblał jej twarz żrącą substancją.
Do zdarzenia doszło w lutym tego roku na parkingu w Gostyniu. Jak informowała wówczas policja, do kobiety idącej parkingiem podszedł mężczyzna i oblał ją żrącą substancją, którą miał w strzykawce.
Sprawca w chwili zdarzenia miał maseczkę na twarzy i kaptur na głowie. Poszkodowana z poparzeniami twarzy trafiła do szpitala.
Prokuratura w akcie oskarżenia zarzuciła mężczyźnie "usiłowanie spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, w szczególności w postaci pozbawienia człowieka wzroku, lub trwałego istotnego zeszpecenia".
W dniu 10 lutego 2022 roku, kiedy wstałem rano z łóżka przyszła mi do głowy myśl, aby zrobić Lidce krzywdę
- zeznał w sądzie oskarżony.
Pokrzywdzona 43-letnia Lidia S. powiedziała w sądzie, że nie była zainteresowana znajomością z oskarżonym, a odpisywała mu wyłącznie grzeczności. Mówiła, że po pewnym czasie wiadomości od mężczyzny zaczęły ją męczyć, a później zdała sobie sprawę, że on posiada na jej temat wiele informacji, o których mu nie wspominała. Miała też wrażenie, że jest śledzona.
Kobieta powiedziała, że w sądzie zobaczyła oskarżonego po raz trzeci w życiu. Jak wskazała, pierwszy raz zobaczyła go, jak wdarł się na jej posesję. Kobieta tłumaczyła, że któregoś dnia napisała mu, że była chora, wspomniała, że miała myć okna w domu.
On napisał, że przyjedzie umyć mi te okna - i przyjechał, jako gość nieproszony, nie podałam mu mojego adresu. Przeszedł przez płot, wszedł na moją prywatną posesję, nie zadzwonił tylko stał przed oknem w kuchni. Odsłoniłam roletę i on stał pod tym oknem (…) Powiedziałam: kim ty jesteś, co chcesz, ja cię nie znam. Wtedy pierwszy raz widziałam tego człowieka na oczy. Powiedział: to ja Michał, przyszedłem ci umyć okna. Powiedziałam do niego, że jestem chora, nie myję okien, a on chciał bardzo do tego domu wejść
- mówiła.
Później coraz rzadziej do niego pisałam, bo wydawało mi się, że miał obsesję na moim punkcie (…). Zaczęłam obawiać się tej znajomości, bo do mnie docierało, że chyba mnie śledzi, bo wszystko wiedział na mój temat. W końcu napisał, czy umówię się z nim w Walentynki. Napisał też do mojego brata, czy będzie naszym kierowcą, ponieważ on nie posiada prawa jazdy, jeździ rowerem. Odpisałam mu, że nie pojadę z nim na kolację, że na Walentynki chodzą zakochani, odmówiłam (…). Wtedy Michał napisał: dobrze, życzę ci wszystkiego najlepszego, trzymaj się - i wtedy nasz kontakt się urwał
– dodała.
Po przesłuchaniu świadków i biegłych sądowych sąd zakończył przewód sądowy. Prokurator w mowie końcowej wniósł o wymierzenie oskarżonemu kary bezwzględnego pozbawienia wolności na 6 lat, a także zasądzenia nawiązki w wys. 10 tys. zł oraz wymierzenie oskarżonemu 8-letniego zakazu kontaktowania się i zbliżania do pokrzywdzonej na odległość mniejszą niż 30 metrów.
Wyrok w tej sprawie Sąd Okręgowy w Poznaniu ma wydać na początku listopada.