Piotr Musielak powiedział nam wieczorem, że nawet nie potrafi określić, ilu pomocników przyszło, bo większość nawet nie zgłaszała się do siedziby koła nad zalewem, tylko od razu szła pracować.
Cieszy, bo dużo osób przyszło, i wędkarzy, i takie osoby mi nieznane nawet. Przychodzą, biorą rękawiczki, zbierają, biorą worki porozstawiane na brzegach, sprzątają... To cieszy. Dużo młodzieży jest!
- relacjonował nam Musielak.
Wśród ochotników był wędkarz pan Grzegorz Przybylski.
Nawet gdybym nie był wędkarzem, to też bym przyszedł, bo myślę, że to jest nasze wspólne tutaj dobro!
- mówił wędkarz.
Z sentymentu, bo to jest jezioro, nad którym się wychowałem! Tutaj mnie dziadek na ryby prowadzał
- opowiadał inny wolontariusz, pan Maciej.
Nie mam pojęcia, kiedy skończymy, bo te ryby zaczynają z dna wychodzić
- mówi nam prezes Musielak, zapytany, jak długo to potrwa. Przyznał, że jest robota "w koło Macieju", bo woda wyrzuca wciąż nowe ryby, które zalegały na dnie i potrzebowały więcej czasu na wypłynięcie.
Dziś wieczorem jezioro wydawało się posprzątane. Zagadką jest, co przyniesie noc i co przyniesie środa. Przypomnijmy - przyczyną masowego śnięcia ryb w Środzie Wlkp. jest według inspektorów WIOŚ przyducha.