Do wypadku doszło w poniedziałek około 19.00 kilkanaście minut po zachodzie słońca. Według podinspektora Włodzimierza Pieprzyka ze śremskiej policji, 66 letni pilot źle ocenił wysokość i zawadził skrzydłem paralotni o linię energetyczną i zawisł na niej.
Miał tyle szczęścia, że jak na tej linii się zatrzymał, to ta uprząż była tak wysoko, że jak się odpiął to odległość od uprzęży do ziemi była niewielka i na całe szczęście nikomu nic się nie stało
- zaznacza Włodzimierz Pieprzyk.
Mężczyzna był trzeźwy. Policjantom powiedział, że doszło do awarii silnika. Ma dostarczyć policjantom atesty oraz uprawnienia do użytkowania motolotni.
Była to paralotnia z napędem plecakowym.