Samorządowe Kolegium Odwoławcze nakazało prezydentowi jeszcze raz zbadać sprawę i obie strony sporu osiągnęły kompromis.
- Udało się podpisać ugodę z pełnomocnikiem leśniczego i z Towarzystwem Opieki nad zwierzętami - mówi prezydent Gniezna Tomasz Budasz. - Na mocy tej ugody pies pozostanie u rodziny zastępczej, tam gdzie po odebraniu leśniczemu umieściło go Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Córki leśniczego będą miały prawo go odwiedzać.
- Takie rozwiązanie jest dobre powinno też zadowolić opinię społeczną - komentuje e Ryszard Szkudlarek, szef TOZu w Gnieźni. - Ludzie uwrażliwieni na los zwierząt bardzo to przeżywają, zatrzymują mnie na ulicy, pytają się co się dzieje, to zainteresowanie to jest coś niesamowitego. Liczę, że sprawa się dobrze skończy - dodaje.
Gdyby nie doszło do ugody, to zgodnie z prawem do czasu sądowego rozstrzygnięcia sporu - pies musiałby trafić do schroniska dla bezdomnych zwierząt. U zastępczego opiekuna dochodzi do zdrowia - zapewniają członkowie gnieźnieńskiego TOZu.